fot. ITVM

2 dni po 29. finale WOŚP-u, we wtorkowe popołudnie, w CKZiU nagrodzeni zostali wolontariusze, którzy wrócili do mysłowickiego sztabu z najpełniejszymi puszkami. Znalazło się w nich od 1 500 do ponad 1 800 zł.

Podczas 29. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w naszym mieście udało się zebrać rekordową kwotę ponad 83,5 tys. zł. W poniedziałek specjalny konwój odebrał wszystkie pieniądze ze sztabu, który mieścił się w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Mysłowicach: zarówno złotówki, jak i wrzucaną do puszek walutę obcą. Sumę uzbieraną w naszym mieście uzupełnią także kwoty przekazane za pośrednictwem e-skarbonek CKZiU i prezydenta Wójtowicza oraz terminala bezgotówkowego. Jednak to do tradycyjnych puszek darczyńcy ciągle najchętniej wrzucają datki.

– Terminale nie zebrały takiej kwoty, jakiej się spodziewaliśmy. Ludzie jednak lubią klimat tych tradycyjnych skarbonek i wrzucania pieniędzy w taki sposób, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Wydaje mi się, że w przyszłym roku odejdziemy od terminali i zostaniemy przy puszkach. To jest coś, co niesie ze sobą ducha Orkiestry – mówi Łukasz Pękala, szef mysłowickiego sztabu.

W Mysłowicach kwestowało 103 kapitanów wraz z osobami towarzyszącymi. Podziękowania i gadżety WOŚP-u otrzymało 5 wolontariuszy, którzy poruszali się po ulicach miasta i zebrali do puszek najwyższe kwoty, pomiędzy 1 500 a 1 800 zł: Lena Lelek, Alicja Dzierzkowska, Paweł Bałaziński, Alicja Piotrowska oraz Paulina i Daria Dyląg.

– To świetni ludzie, którymi powinniśmy się chwalić i cieszyć się, że grali z nami w tym roku. Ogromne podziękowania należą się zresztą wszystkim wolontariuszom, miejskim jednostkom zaangażowanym w WOŚP, no i oczywiście każdemu darczyńcy – podkreśla Pękala.

Rekordzistkami okazały się siostry Paulina i Daria Dyląg, które zebrały 1 855,16 zł.

– Stałyśmy z puszką przy kościele na Wesołej. Ludzie tam bardzo przychylnie patrzą na tę akcję i są niesamowicie hojni, a to już nie pierwszy raz, kiedy kwestowałyśmy w tym miejscu – opowiadają Paulina i Daria Dyląg. – Widząc nas już z daleka, uśmiechali się i wiedzieli, o co chodzi. Nie ukrywamy, że pojawili się i tacy, którzy nie byli do nas przyjaźnie nastawieni, ale my robiłyśmy swoje i skupiałyśmy się na tych, którzy chcą razem z nami pomagać potrzebującym – dodają siostry.

Dziewczyny nastawiły się na rekord i udało im się go pobić, ale co najważniejsze, wspierają WOŚP od lat i są szczęśliwe, że mogą pomagać.

Ostateczny wynik tegorocznej zbiórki w naszym mieście poznamy po podliczeniu go przez fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już niebawem.