Domy modułowe miały pomóc MZGK w usprawnieniu procesu eksmisji zadłużonych mieszkańców. Sprzeciw mysłowiczan dotyczący ich lokalizacji na Laryszu doprowadził do tego, że póki co nie powstaną wcale. Czy w takim razie ci, którzy nie płacą czynszu, nadal będą mieszkać w miejskich kamienicach?

– Niestety, zanim rozpoczęliśmy konsultacje społeczne, rozpętała się burza w mediach społecznościowych. Doprowadziło to do dużych tarć emocjonalnych w dzielnicy Larysz, gdzie lokalizacja jako jedyna była gwarantem tego, że nie będziemy musieli ponosić wysokich kosztów adaptacji pomieszczeń, lokalizacji tych pomieszczeń i dostępu do mediów – mówi Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.

Mieszkańcy Larysza nie chcieli w swoim sąsiedztwie osiedla socjalnego, podobnie jak mieszkańcy innych południowych dzielnic. Wielu mysłowiczan wskazywało ul. Sosnowiecką 14-16 jako idealną lokalizację pod tę inwestycję, ale nie pozwala na to miejski plan zagospodarowania przestrzennego, który zakłada w tym miejscu wyłącznie działalność produkcyjną i usługową. Pomysł budowy domów modułowych ostatecznie więc upadł. Jednak 6 mln zł, które otrzymaliśmy z Funduszu Inwestycji Lokalnych, musi zostać wykorzystane na konkretny cel.

– One są dedykowane właśnie na budynki komunalne, na budynki socjalne, na pomoc rodzinom. W tej chwili widząc, że jest mocny opór społeczny, że mieszkańcy nie chcą w żadnej z dzielnic mieć domów modułowych, podjąłem decyzję, że temat zawieszam, a środki finansowe, o których mówię, te 6 mln zł, przekazujemy na inne cele – tłumaczy prezydent Wójtowicz.

Pieniądze miałyby pomóc np. w odrestaurowaniu kolejnych kamienic w centrum Mysłowic i to pod warunkiem, że miasto otrzyma zgodę na zmianę przeznaczenia tej kwoty. Rzecz w tym, że nie rozwiąże to problemów Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej, który ma do wykonania ok. 400 wyroków eksmisyjnych z prawem do lokalu socjalnego. A lokali socjalnych brakuje.

– Zajmują lokale o bardzo dużej powierzchni na przykład, co też dodatkowo pogarsza ich trudną sytuację finansową, a my nie mamy ich po prostu gdzie przenieść. Większość tego zasobu, którym dysponujemy w centrum miasta, to są jednak duże mieszkania – podkreśla Małgorzata Książek-Grelewicz, dyrektor MZGK.

Tutaj z pomocą miały przyjść domy modułowe, które ze względu na niewielki metraż generowałyby o wiele mniejsze koszty dla ich lokatorów. Dzięki temu w miejskich zasobach zwolniłyby się mieszkania dla tych, których stać na ich utrzymanie. Zwłaszcza, jeśli mowa o lokalach w kamienicach remontowanych właśnie przez MZGK w centrum miasta.

– Więc jest tutaj spory problem, żeby zrealizować te wyroki w taki sposób, powiedziałabym, sprawiedliwy społecznie, czyli żeby osoby z wyrokami nie trafiały jednak do lepszej tkanki mieszkaniowej niż te mieszkania, które opuszczają. Założenie było takie i chcielibyśmy, żeby te mieszkania o wysokim standardzie były przeznaczone dla osób, które czekają po prostu w kolejce na przydział mieszkania – podsumowuje Małgorzata Książek-Grelewicz.

Opór społeczny w sprawie domów modułowych może więc sprawić, że MZGK nie będzie miał wyjścia i będzie musiał umieszczać osoby z wyrokiem eksmisyjnym w świeżo odnowionych kamienicach. A to wielu mieszkańcom z pewnością też się nie spodoba.