Mysłowicki AlterFest w ostatni weekend lipca odbył się już po raz dziesiąty. Z tej okazji do Parku Słupna zaproszeni zostali wykonawcy, którzy grali już na poprzednich edycjach festiwalu.
Warto przypomnieć, że początkowo mysłowicki AlterFest opierał się na organizowaniu małych koncertów w miejskich barach czy nieistniejącym już od dawna kinie „Adria”. Od 2016 r. przeniesiono go do kościoła ewangelickiego. W tym roku jednak festiwal opuścił znajdującą się przy ulicy Powstańców katedrę i przeniósł się do zielonego i znanego z wielu ciekawych wydarzeń Parku Słupna.
Choć impreza zawsze miała kameralny charakter, za sprawą tej edycji pobito rekord frekwencji. Ugoszczono ponad 700 osób jednego dnia. Z racji obchodów jubileuszu AlterFestu i przy okazji 10. urodzin zespołu Baasch, na scenie pojawił się nawet tort.
– Wczoraj gościliśmy siedemset osób. Jest to rekord, bo dotychczas chyba zeszły rok był takim najliczniejszym i najlepszym, gdyż wtedy każdego dnia mieliśmy około pięćset pięćdziesięciu – sześciuset osób. Myślę, że jak na kameralne wydarzenie jest to bardzo dobry wynik. Baasch, który na AlterFestcie zagrał już po raz trzeci, w tym roku również obchodzi dziesiąte urodziny. To właśnie wspólnie z nim na scenie wraz z tortem, który był dla mnie niespodzianką, obchodziliśmy dziesiąte urodziny – komentuje Łukasz Prajer, pomysłodawca wydarzenia.
Na terenie imprezy można było znaleźć również strefę sztuki wizualnej, w której zainteresowani mieli możliwość namalowania wspólnego obrazu na 10-metrowym płótnie oraz stworzenia rzeźby. Wszystko to za sprawą organizacji DAJSE.
– Chcemy, aby każdy mógł spróbować sztuki i zobaczyć, jakie to jest fajne, uwalniające i jaką ma to dużą pozytywną energię. DAJSE jest stowarzyszeniem, które promuje szeroko pojętą kulturę i sztukę – mówi Zofia Hernas, przedstawicielka organizacji.
Publiczność bawiła się przy różnych gatunkach muzycznych. Zabrzmiały m.in.: rock, post-punk, hip-hop, electro pop, ale i wiele więcej.
W piątkową noc na scenie zagrali: L.Stadt, mona polaski, Baasch, L.A.S., oraz Kamp!.
W sobotę natomiast: hipiersoniK, Daniel Spaleniak, Coals, RAT KRU, a tegoroczny AlterFest zakończył występ zespołu Muchy.
Warto zwrócić szczególną uwagę na występ zespołu hipiersoniK, który po ponad roku przerwy powrócił na scenę. Sam koncert był swego rodzaju hołdem dla zmarłego Marcina Babko, członka zespołu i niezwykle ważnej postaci sceny alternatywnej na Śląsku.
– HipiersoniK to nadal jest dla nas trio, ponieważ Marcin jest z nami. Łatwo było zaimplementować głos Marcina z płyty. Wszystkie sesje są, więc jest to bardzo prawdziwe, żywe, takie, jak miało być. Natomiast chcemy iść dalej. Chcemy robić dalej razem muzykę pod tą nazwą z duchem Marcina w tle, ale już w dwójkę – komentuje Michał Sosna, członek hipersoniK.
– Zupełnie inaczej mają się sprawy, kiedy faktycznie ta postać jest tutaj obok, gdy możemy wymieniać myśli w czasie rzeczywistym. Ale ja cały czas go czuję – dodaje SpacePierre, członek hipersoniK.
Artyści podbili serca publiczności – w przeciwnym razie słuchacze nie staliby w deszczu pod sceną do samego końca.
– Koncerty były super, Baasch mi się bardzo podobał, Kamp! też dał niezły występ. Pogoda trochę zepsuła klimat, ale podejrzewam, że zespoły to zrekompensują – mówi Artur, uczestnik AlterFestu.
– Lubię takie klimaty. Ogólnie słucham mocniejszej muzyki, ale takie alternatywne brzmienia są dla mnie idealne – wypowiada się Leszek, który przyjechał do nas aż z Rudy Śląskiej.
Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na kolejną edycję.
Zapraszamy też do fotogalerii podsumowujących tegoroczny Alterfest, z pierwszego i drugiego dnia festiwalu.
Tekst: Aleksandra Sieniewska