W sobotni poranek o godzinie 6:50 mysłowiccy strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze w jednej z kamienic przy ulicy Lompy. Początkowo na miejsce zdarzenia zadysponowano jeden zastęp, jednak skala pożaru wymagała wezwania czterech dodatkowych pojazdów ratunkowych.

– Był to pożar budynku mieszkalnego. Po przyjeździe na miejsce straży część mieszkańców już opuściła kamienicę. My musieliśmy wejść do kamienicy by sprawdzić czy w lokalach są jeszcze inni mieszkańcy, musieliśmy także zlokalizować źródło pożaru. – mówi st. kpt. W. Chojnowski z PSP w Mysłowicach.

Podczas przeszukiwania budynku jeden ze strażaków uległ wypadkowi. Ogień zlokalizowano na ostatniej kondygnacji klatki schodowej. Paliły się schody oraz spoczniki. Strażak chciał wejść do jednego z mieszkań w celu sprawdzenia, czy są tam lokatorzy. Jednak spocznik (podest, płyta przedzielająca biegi schodowe) zawalił się, a strażak spadł na niższy poziom.

Mężczyzna został ranny i poparzony. Przewieziono go do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie po uzyskaniu informacji o wypadku udali się także komendant mysłowickiej straży i jego zastępca.

Mężczyzna, który uległ wypadkowi jest doświadczonym strażakiem. W CLO stwierdzono, że poparzeniu uległo 15% jego ciała; ręce, twarz i plecy. Są to poparzenia II i III stopnia. Lekarze siemianowickiej oparzeniówki zdecydowali o leczeniu strażaka w komorze hiperbarycznej.

Podczas akcji strażaków jeden z lokatorów był ewakuowany. Poza strażakiem, który niósł pomoc, nikt więcej nie został poszkodowany.