Prowadzący w tabeli I ligi kobiet sulechowski Zawisza zostawił w Mysłowicach przy Bończyka sporo potu. Podopieczne Marka Mierzwińskiego pokonały Silesię Volley 3:1, ale pokonanie młodych Ślązaczek nie przyszło im łatwo.
W sobotnim spotkaniu z Zawiszą silesianki potwierdziły, że ich dobra postawa przed tygodniem w Toruniu nie była dziełem przypadku. Silesia Volley postawiła Zawiszy Sulechów bardzo wysoko poprzeczkę, a po meczu Marek Mierzwiński gratulował szkoleniowcom mysłowiczanek postawy na boisku. Oba zespoły znacząco różniły się potencjałem kadrowym, jednak na boisku ta różnica była niemal niezauważalna. Ekipa Rafała Kalinowskiego bez kompleksu podeszła do potyczki z faworytem spotkania, co przełożyło się na wynik. Ku zaskoczeniu miejscowych kibiców inicjatywa na boisku należała do silesianek. Zespół z Mysłowic prowadził 15:10 i mimo że sulechowianki zbliżyły się na 12:15, po chwili miejscowe ponownie miały pięć punktów przewagi (17:12). Przyjezdne nie dawały za wygraną i powoli zaczęły zbliżać się do zespołu z Górnego Śląska, wyrównując straty przy stanie 22:22. Silesianki odskoczyły jeszcze na 24:22, ale podopieczne trenera Mierzwińskiego ponownie doprowadziły do wyrównania. Po zaciętej walce punkt za punkt ostatecznie górą były Ślązaczki, zwyciężając 33:31.

Po zmianie stron podrażniona ambicja sulechowianek sprawiła, że Zawisza uzyskał kilkupunktowe prowadzenie. Jednak Silesia Volley po raz kolejny pokazała, że tanio skóry nie zamierza sprzedać. Zespół trenera Kalinowskiego tracił do przeciwnika 1-2 punkty, odrabiając straty przy stanie 21:21. Cztery kolejne akcje należały do zespołu Marka Mierzwińskiego, który wygrał 25:11. Podobny przebieg miała trzecia odsłona meczu. Silesianki niemal przez cały set przegrywały dwoma punktami, doprowadzając do stanu 21:21. Gdy przy Bończyka było 24:23 dla Zawiszy, przyjezdne „puściły” flota, wygrywając na przewagi 25:23. W secie numer cztery mysłowiczanki miały szansę wyrównać przy stanie 11:11. Wówczas w szeregach silesianek zabrakło komunikacji. Kiedy w polu serwisowym pojawiła się Ewa Kwiatkowska, przyjezdne odskoczyły na 18:13. Zespół z Mysłowic nie był już w stanie dogonić przeciwnika, a błędy w ataku sprawiły, że sulechowianki wygrały 25:20 i całe spotkanie 3:1.

Mimo porażki Rafał Kalinowski był zadowolony z postawy zespołu. – Co prawda przegraliśmy, ale muszę pochwalić zespół, bowiem rozegraliśmy niezłe zawody. Widać, że zawodzimy jeszcze w końcówkach, a w konfrontacji z takim zespołem jak Zawisza czy Budowlani dodatkowo „drżą ręce”. Najważniejsze, że przed play-out, na które jesteśmy skazani, budujemy poczucie własnej wartości. Grając z liderem przez trzy sety, walczyliśmy jak równy z równym. To napawa optymizmem. Do końca rundy zasadniczej zostały nam jeszcze trzy kolejki. Liczę, że w tych meczach również pokażemy się z dobrej strony – powiedział szkoleniowiec Silesii Volley.

Silesia Volley MSK MOSiR Mysłowice – MLKS Roltex Zawisza Sulechów 1:3
(33:31, 21:25, 23:25, 20:25)

{mp4remote}/images/itvm/2015/02/kalinowski-0902.mp4{/mp4remote}