Młodzi artyści z ogniska muzycznego Amadeusz zaprezentowali najpiękniejsze kolędy, pastorałki i piosenki świąteczne. Podczas sobotniego koncertu noworocznego mysłowiczanie, a zwłaszcza rodzice i bliscy uczniów muzycznego ogniska, zobaczyli jak Ci radzą sobie na scenie.
[arve url=”https://vimeo.com/310063359″ /]
Ten koncert jest wynikiem szeregu koncertów, właściwie wcześniej mieliśmy już osiem koncertów, a to jest taka wisienka na torcie. Już wszyscy grają na wszystkich instrumentach, a nie tylko jedna klasa się prezentuje. O to chodzi, by przełamać te bariery. – mówi Joanna Bliwert-Hoderny, prezes ogniska muzycznego
Koncert „Amadeusza” zorganizowany został w Mysłowickim Ośrodku Kultury.
To jest miód na uszy dla nas, dla MOK-u, że dzisiejszego, sobotniego popołudnia MOK pęka w szwach; na dole wernisaż wystawy, u góry świętuje, śpiewa i gra Amadeusz. Bardzo się cieszę z dzisiejszego popołudnia. – mówi Michał Skiba, dyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury.
Młodzi Amadeusze śpiewali, grali na skrzypcach, fortepianie, gitarze czy flecie. Dla wielu koncert był jednym z pierwszych, poważnych występów na dużej scenie, dla starszych muzyków – kolejną prezentacją swoich umiejętności.
Im więcej się występuje na scenie, tym człowiek się bardziej przyzwyczaja, że nie jest to coś bardzo strasznego i przecież nikt po nas nie będzie krzyczał, że się pomyliliśmy. – mówi Emilka Kowalska
Doskonalenie gry na instrumencie to niełatwe zadanie. Młodzi artyści muszą wiele wysiłku włożyć w naukę, ale jak przyznają jest to pasja, która sprawia wiele satysfakcji.
Ja te skrzypce mam po moim dziadku. Stwierdziłam, że skoro już je mam, to jest dobra okazja, żeby się nauczyć na nich grać. Już wcześniej chciałam nauczyć się grać na jakimś instrumencie, nie potrafiłam się zdecydować. – opowiada Maja Grasela
Artystyczne występy poprzedziły długie przygotowania.
Nieraz pytamy; która kolęda jest twoją ulubioną, której byś chciał w tym roku się na przykład nauczyć. W zależności od tego, jaki dziecko ma poziom, to dobieram odpowiedni repertuar, żeby to było coś prostego. Nieraz też gramy z dzieckiem, już jest fajnie, bo już wtedy dziecko widzi, że muzykujemy, że muzyki jest więcej niż tylko jedna linia melodyjna wygrana jedną ręką. – mówi Joanna Bliwert-Hoderny.
Wysiłek i stres młodym artystom wynagrodzili dumni rodzice i bliscy, którzy z radością przysłuchiwali się występom.