Wywożone po cichu wózkami i samochodami pozostałości kopalni trafiają na złomnice. Wojna ze złodziejami złomu trwa w najlepsze.
W zasadzie wszystkie możliwe służby współpracują w walce ze złodziejami złomu, ale dopóki będzie co kraść, będą chętni. Stare powiedzenie, że to złodziej pilnuje okradanego, pasuje tutaj doskonale, bo pracownicy ochraniający teren są często obserwowani i zastraszani przez złodziei.
– Naciski są bardzo duże, bo złodzieje grożą ochroniarzom na różny sposób. Ochroniarz ma oczywiście obowiązek w pierwszej kolejności dbać o swoje zdrowie i życie, w kolejnej o mienie, którego chroni – mówi nam jeden z pracowników Spółki Restrukturyzacji Kopalń zarządzającej byłą KWK Mysłowice, który nie chce podawać nazwiska.

Od stycznia ochroniarzy, którzy uprawnieniami nie różnili się od stróży, zastąpili ci kwalifikowani, uzbrojeni w środki przymusu bezpośredniego. Do dyspozycji ochrony jest też uzbrojona grupa interwencyjna. I choć do rękoczynów na razie nie dochodzi, to pracownicy spółki wolą dmuchać na zimne.
– Złomiarze są wyposażeni czasem w drogi sprzęt, palniki i butle gazowe. Są często bardzo zdeterminowani. Zdarzają się kilkunastoosobowe grupy przyjeżdżające samochodami po to, co zostało z kopalni. Na terenach pokopalnianych trwa rozbiórka, więc takie wizyty mogą się skończyć tragicznie. Usypujemy pryzmy z ziemi, żeby nie dało się przejechać wózkiem czy samochodem. O wielu naszych działaniach też nie chcemy mówić, żeby nie informować złodziei – dodaje chcący zachować anonimowość pracownik SRK.
Jak często zdarzają się kradzieże złomu?
– Od początku lutego odnotowaliśmy osiem interwencji. Zatrzymaliśmy trzy osoby i zabezpieczyliśmy dwa samochody do przewozu metalowych elementów. Nie odnotowujemy jak na razie jakichś zmian w ilości interwencji – informuje Damian Sokołowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach.
Oczywiście nie każda kradzież kończy się zatrzymaniem. Jak zaznacza Sokołowski, od 2017 r. mundurowi współpracują z przedstawicielami SRK i firmami ochroniarskimi, żeby konsultować, jak pracownicy ochrony mają reagować na tego typu sytuacje w ramach swoich uprawnień. Oprócz mysłowickich policjantów, częściej też niż dotychczas, okolice kopalni patrolują oddziały prewencji kierowane z Katowic. Zwiększyły się również patrole straży miejskiej.
Teren kopalni objęty jest całodobową obserwacją miejskiego centrum monitoringu. Dopóki jednak będzie co kraść, kradzieże będą, co pokazuje choćby przykład kopalni Kleofas z Katowic, gdzie prowadzono podobną walkę ze złomiarzami.
Zakończenie likwidacji obiektów KWK Mysłowice planuje się do końca 2019 r. Wtedy być może zakończy się wojna ze złodziejami złomu.
tekst: Bogumił Stoksik