Nie bez powodu pies nazywany jest najlepszym przyjacielem człowieka. Zawsze wierny i oddany, przyjaciel na czterech łapach jest w stanie uratować ludzkie życie. Jednak by pupil został profesjonalnym ratownikiem potrzebne są miesiące wyczerpujących ćwiczeń i nauki. Takiego wymagającego zadania podjął się mysłowicki strażak, który chce by jego sznaucer został psem- ratownikiem.
[KGVID width=”640″ height=”360″]http://w.itvm.pl/2016/05/psy.mp4[/KGVID]
– Ze względu na to, że jestem zawodowym strażakiem, miałem styczność z psami poszukiwawczo- ratowniczymi z Jastrzębia Zdroju, to właśnie oni zaszczepili we mnie tę pasję do psów ratowniczych. Na razie jesteśmy na dobrej drodze – mówi Jarogniew Krupiński, strażak mysłowickiej PSP.
By Hellboy został ratownikiem musi przejść pełen cykl szkoleniowy, a następnie zdać niezbędne egzaminy. Mysłowicki Strażak swojego pupila musi zabierać aż do Dąbrowy Górniczej, gdzie od kilkunastu miesięcy działalność prowadzi Dąbrowska Sekcja Poszukiwawczo-Ratownicza. To najbliższa naszej aglomeracji sekcja, w której pies może przejść takie szkolenie. Choć w przypadku wielkich katastrof często słyszymy o tym, że Polacy wraz z psami- ratownikami wyjeżdżają nawet na drugi kraniec świata, miejsc w naszym kraju, w których pupil może przejść szkolenie, wcale nie jest wiele.
– Bardzo mało jest osób, które podejmują się tak odpowiedzialnego zadania, jak wyszkolenie psa na ratownika. Wyszliśmy naprzód, by powołać sekcję psiarską, która będzie ściśle współpracować i wspierać większe grupy i jednostki specjalistyczne, czy to w akcjach poszukiwawczych, na gruzowiskach, czy też z wykorzystaniem sprzętu wysokościowego – mówi Michał Piotrowski, szef Dąbrowskiej Sekcji Poszukiwawczo-Ratowniczej.
Dąbrowską sekcję działającą pod Ochotniczą Strażą Pożarną w Ząbkowicach tworzy 12 osób oraz 4 psy. Każdy pies ma swojego opiekuna, takim zespołom człowiek i pies towarzyszą tzw. pozoranci – osoby symulujące poszukiwanych. W całej tej młodej jeszcze organizacji pełne uprawnienia ma jeden zespół, który tworzą dowódca Michał Piotrowski i jego pies Kej. To właśnie ten duet ma już na swoim koncie udział w akcjach poszukiwawczych, które zakończyły się sukcesem. Pozostałe psy uczą się, by w kolejnych miesiącach podejść do egzaminów, za sprawą których zdobędą uprawnienia.
– Praktycznie do każdych poszukiwań osób zaginionych, które wiemy, że mają znajdować się na danym terenie, także do poszukiwań osób niepełnosprawnych oraz chorych psychicznie. Natomiast psy o specjalności gruzowiskowej przy wszelkiego rodzaju katastrofach budowlanych, gdzie jest prawdopodobieństwo, że są osoby poszkodowane, uwięzione pod gruzami, są wykorzystywane do przeszukania tego terenu, żeby później móc wprowadzić ciężki sprzęt na takie gruzowisko – mówi Jarogniew Krupiński.
Zdobywanie uprawnień to dla sekcji trudne zadanie. Jej członkowie na własny koszt muszą kilka razy w tygodniu przyjeżdżać do Dąbrowy, a sama karma dla zwierzęcia, która musi być pokarmem wysokoenergetycznym także nie należy do najtańszych. Opiekun zwierzęcia może liczyć na jakiekolwiek wsparcie finansowe jedynie po tym, jak pies zda egzaminy. Do tego czasu musi się martwić o wszystko sam.
– Ten cały proces, proces szkoleniowy jest bardzo wymagający, bardzo odpowiedzialny. My się tego podjęliśmy, bo to jest nasza pasja – wyjaśnia dowódca Piotrowski.
To co dla człowieka jest godzinami pracy nad zwierzęciem, dla czworonoga to po prostu świetna zabawa. To co potrafi wyszkolony pies, jest imponujące. A co dla psiego ratownika jest najlepszą nagrodą za dobrze wykonane zadanie? Wystarczy kilkanaście minut dobrej zabawy z człowiekiem.