Choć wydawało się, że pogoda pokrzyżuje rowerowe plany, punktualnie o godzinie 13:00 spod Centralnego Muzeum Pożarnictwa wyruszył pierwszy, Mysłowicki Rodzinny Rajd Rowerowy. W niedzielę, przejeżdżając przez Mysłowice i Katowice, uczestnicy rajdu pokonali 16 kilometrów.

[arve url=”https://vimeo.com/273300355″ /]

– Jest tak, że zawsze szykujemy sobie płaszcze przeciwdeszczowe i po prostu dzisiaj też schowaliśmy je do taty torby. Rano była masakryczna pogoda, ciągle padało i kropiło, baliśmy się że się bardziej rozpada – mówi Kinga Musioł, 11-letnia uczestniczka rajdu

Na szczęście z nieba nie spadła już ani jedna kropla deszczu, dzięki czemu mniejsi i więksi kolarze mogli cieszyć się wspólną jazdą bez utrudnień. Na wspólny przejazd zdecydowało się ponad 300 osób. Co ważne, nie był to żaden wyścig, tylko rodzinny rajd zorganizowany głównie z myślą o dzieciach, które dwa dni po pierwszym czerwca, nadal świętowały Dzień Dziecka.

– Trasa została tak wybrana, żeby każdy mógł jechać, żeby dziecko mogło podjechać, by nie było za dużych górek, nie było przejazdów terenowych. Wiedzie lasem, drogami asfaltowymi, a wszystko jest przystępne i dla dzieci i dla dorosłych. Dla młodszych i starszych, by można było spokojnie, równo pedałować – mówi Paweł Gawęda, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Mysłowicach

Rajd odbył się dzięki inicjatywie podjętej przez nieformalną jeszcze grupę o nazwie „Rowerowe Mysłowice”. Pasjonaci jazdy na dwóch kółkach umawiają się w mediach społecznościowych, gdzie padają propozycje wspólnych wypraw.

– Moda na rower wraca, jak najbardziej. Rzadko się zdarza żeby w jakimś domu nie było roweru, żeby nie było jeżdżenia. Nawet kierowcy bardziej zwracają na to uwagę, widzą że jest rowerzysta na drodze – mówi Barbara Warmusz z Rowerowych Mysłowic

Jazda na rowerze to wspaniałe hobby, ale by mogło przynosić tylko radość, należy pamiętać o bezpieczeństwie. Na szczęście dorośli nie zapominają, aby właśnie tego uczyć dzieci.

– Tata uczy mnie jak zachowywać się na drodze. Tak, trzeba pamiętać o tym bezpieczeństwie właśnie – mówi Kinga Musioł

Przejazd przez Mysłowice i Katowice zajął rowerzystom od dwóch do trzech godzin. Po powrocie kolarze mogli zintegrować się podczas pikniku na terenie muzeum. Rodziny z chęcią zaglądały także do pobliskiego Parku Słupna, gdzie na dzieci czekała moc atrakcji.