To była nie lada gratka dla miłośników dawnej motoryzacji. Podczas 5. Klasyk Festu mysłowicki park Słupna wypełniły cuda techniki sprzed kilkudziesięciu lat. Można tu było podziwiać m.in. dostojne stare mercedesy, duże i małe fiaty, ale także np. nieco już zapomnianego enerdowskiego barkasa.

– Ja kiedyś taki samochód miałem, w latach 80. No i później go sprzedałem. I dalej miałem sentyment, a miałem duży kontakt z Niemcami, bo ja dużo Niemcom woziłem simsonów. I mówię Niemcowi znajomemu: „Wypatrz mi barkasa”. No i kupił gdzieś koło Berlina, on zapłacił, ja mu kasę oddałem, laweta do Polski no i tak się znalazł – opowiada Jan Spytkowski, właściciel barkasa z 1974 r.

Wszystkie wychuchane i wypieszczone, napawały dumą właścicieli i cieszyły oczy odwiedzających zlot. Niektóre egzemplarze można zobaczyć na ulicach do dziś.

– Ja generalnie podchodzę do sprawy w ten sposób, że wszystkie samochody, bo mam kilka takich staroci, są używane, może nie na co dzień, ale od czasu do czasu jeździmy nimi. Syn akurat jeździ na co dzień sto dwudziestką czwórką, natomiast te rzadziej, ale są używane. Nie kupuję samochodów pod kołderkę, tak bym powiedział – mówi Maciej Kapias, właściciel volva 164 z 1972 r.

W ramach wydarzenia ustanowiono także rekord największej ilości fiatów 126p w jednym miejscu. Wystarczyłoby w tym celu 100 pojazdów, ale w parku Słupna zaparkowało ich aż 304. Jak wygląda w praktyce ustanawianie takiego rekordu?

– Będziemy mieć wyznaczony plac, maluchy zostaną zastawione tak, aby nie mogły się przemieszczać i będziemy przechodzić po prostu między maluchami i liczyć je na bieżąco – tłumaczy Dominika Chruszczyk z Biura Rekordów.

Drugiego dnia Klasyk Festu odbył się turystyczny rajd cinquecento. Wystartowało w nim 47 ekip, 46 dotarło na metę. Trasa była dla uczestników niespodzianką. Przebiegała śląskim szlakiem zabytków techniki.

– Więc tych punktów kontrolnych jest 10, w których załogi mają do wykonania jakiś quiz, zabawę lub test na spostrzegawczość – wylicza Mariusz Skwarzec, prezes Tyskiego Ruchu Klasyków.

– W zeszłym roku z okazji 30-lecia rozpoczęcia produkcji cinquecento odbył się pierwszy rajd cinquecento w Warszawie, natomiast tutaj tę ideę chcieliśmy kontynuować – dodaje Jakub Piechnik z Tyskiego Ruchu Klasyków.

Zlot był także okazją do rozmowy ze związanym z klasyczną motoryzacją youtuberem Janem Garbaczem oraz Przemysławem Semczukiem, autorem książki i prawdziwą skarbnicą wiedzy o fiacie 126p, który lata temu w swoim maluszku dokonał nawet własnej innowacji.

– Tu mamy taki wyjątkowy koszyk, to jest mój własny wynalazek. To był rok bodaj ‘93 albo ‘94, pojechaliśmy w Alpy na wycieczkę i wtedy McDonald’sy były nawet poza naszym zasięgiem finansowym. No ale po paru dniach człowiek głodny, ileż można jeść kanapki? Więc wpadliśmy na pomysł racjonalizatorski: kupiliśmy parówki w puszce w markecie, zamontowaliśmy taki koszyk i wkładaliśmy te parówki w puszce tutaj. Po 50 km wystarczyło zjechać na najbliższy parking, parówki już były gorące – opowiada Przemysław Semczuk, autor książki „Maluch – wielka podróż małego fiata z ziemi włoskiej do Polski”.

Klasyk Fest po raz pierwszy zagościł w Mysłowicach. Świetna frekwencja sprawiła jednak, że organizatorzy z Tyskiego Ruchu Klasyków już zapowiadają, że to początek owocnej współpracy z naszym miastem.

Foto: ITVM/UM Mysłowice