Czegoś takiego w Mysłowicach jeszcze nie było. Trzy gwiazdy trzech różnych dyscyplin sportu odbyły z dzieciakami i ich rodzicami profesjonalny trening, pokazały, jaką frajdę może dawać aktywność fizyczna i tłumaczyły, jak ważny jest sport w naszym życiu.

[arve url=”https://www.youtube.com/watch?v=_Izfcar0c84&feature=youtu.be” /]

– „Sport szyty na miarę”, czyli nie tylko sport masowy, ale taka już indywidualizacja treningu, pokazanie dzieciom, jak wygląda tak naprawdę profesjonalny trening, zachęcenie przez to do trenowania – mówi Karol Pawlik, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Nasze miasto odwiedzili siatkarski mistrz świata i Europy Krzysztof „Igła” Ignaczak, multimedalista mistrzostw Polski w piłce ręcznej Marcin „Lijek” Lijewski oraz Cezary Trybański, pierwszy Polak w amerykańskiej lidze koszykówki.

– Większość z nas już zakończyła kariery sportowe i któregoś dnia spotkaliśmy się razem i stwierdziliśmy, że chcemy zarażać dzieciaki swoimi dyscyplinami, a przede wszystkim oderwać je od laptopów, telewizorów – podkreśla Cezary Trybański.

Co najważniejsze, na wspólny trening z gwiazdami młodzi mysłowiczanie stawili się razem z rodzicami.

– Są rodzice z dziećmi, dla nas to jest fantastyczna inicjatywa, że nie leżą, a przyprowadzają swoje pociechy i mogą trenować trzy dyscypliny sportu: siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną. Mogą się zmierzyć, mogą sobie przypomnieć stare czasy, a przy okazji skorzystają ich dzieci – tłumaczy Krzysztof Ignaczak.

Każdy z mistrzów pokazał młodym ludziom elementy treningu w swojej dyscyplinie. Był też czas na cenne wskazówki i triki sportowców. A którą dyscyplinę najchętniej wybierali mysłowiczanie?

– Może być każda jak dla nas – zapewnia Helena Osoba. – Ja piłkę ręczną – dodaje Tomek Osoba. – Ja oczywiście siatkówkę – mówi Zuzia Osoba. – Siatkówkę chyba najbardziej – mówi Alicja Zawadzka. – Mnie na razie się najbardziej podobała ręczna – komentuje Michał Borówka.

Tak naprawdę mieszkańcy byli zachwyceni taką formą spędzenia wolnego czasu i do wspólnej zabawy nikogo nie trzeba było namawiać.

– Ja nie muszę motywować, ja tylko pokazuję ćwiczenia i widzę tę iskrę w oczach, tak że tutaj na Śląsku macie bardzo fajną młodzież – mówi Marcin Lijewski.

Tekst: Aleksandra Olszewska