Z okazji dnia św. Marcina ulicami Dziećkowic przemaszerował korowód rozświetlony dziesiątkami lampionów. Mimo jesiennej słoty mieszkańcy dzielnicy już po raz piąty uczcili w ten sposób przypadające 11 listopada święto patrona m.in. dzieci, jeźdźców, kawalerii i żołnierzy, podróżników oraz więźniów.
Korowód prowadzony przez św. Marcina na koniu ze stadniny Arabka wyruszył spod OSP Dziećkowice do filii Mysłowickiego Ośrodka Kultury. Tam na uczestników czekało rozpalone ognisko, przy którym miała miejsce inscenizacja legendy o św. Marcinie. Mysłowiczanom opowiedziała ją Pani Bajka, czyli Maria Inglot-Gonera, lokalna gawędziarka.
– Święty Marcin. Mamy tutaj sytuację, kiedy z pozycji siły – on, jako na początku żołnierz, staje bezradny wobec słabości żebraka. I co się w tym człowieku dzieje? Co może siła w konfrontacji ze słabością? Bezsilny stoi, bo wie, że to wszystko, co on reprezentuje sobą, nie jest w stanie w żaden sposób ulżyć doli tego biedaka – opowiada Maria Inglot-Gonera, Pani Bajka.
Następnie został rozstrzygnięty konkurs na najciekawszy lampion, który cieszył się ogromną popularnością wśród dzieci i młodzieży.
– Sama jestem zaskoczona tym odzewem, z jakim się spotkał ten konkurs. Mieliśmy przepiękne lampiony, wielka innowacja przez dzieci, rodziców. Bo ja przypuszczam, że nie same dzieci wykonywały te lampiony, jak zresztą można było zauważyć, ale to, że ta mama czy tata usiedli z tym dzieckiem i poświęcili temu dziecku czas i być może snuły się jakieś opowieści przy pracy nad tymi lampionami, to jest po prostu piękne, bo to jest takie rodzinne – mówi Teresa Bialucha z Mysłowickiego Ośrodka Kultury.
Wykonane lampiony były różnorodne, zarówno ze szkła, jak i kartonu. A pierwsze miejsce uzyskał 4-letni Karolek, który wraz z mamą zaprezentował rozświetloną rakietę.
– Z mamą, bo ja lubię rakiety – mówi Karol Błonkała, uczestnik konkursu.
– Karol bardzo lubi kosmos. Zna wszystkie nazwy planet. Mimo że ma cztery lata, to po prostu ma taką pasję od pewnego czasu. No i zaproponował, żebyśmy wspólnie zrobili rakietę. Ja pomogłam mu ją skleić, natomiast on wszystko przyozdobił, pomalował – mówi Krystyna Błonkała, mama Karola.
Na koniec grupa artystyczna OKB zaprezentowała teatr ognia. Była też okazja, by skosztować świętomarcińskich rogali, które zostały wykonane przez dziećkowiczanki wraz z piekarnią U Adama.
Lampiony na św. Marcina to już coroczna tradycja w Dziećkowicach, która integruje lokalną społeczność. A w jej organizację angażuje się nie tylko MOK, ale także mieszkańcy oraz piekarnia U Adama i stadnina koni Arabka.