fot. ITVM

Hazok, czyli po śląsku „zając”, i rozrzucone przez niego w ogrodzie wielkanocne jaja to bohaterowie ostatniego przed świąteczną przerwą dnia nauki w Szkole Podstawowej nr 11 na Laryszu. Jej uczniowie spędzili czas na świeżym powietrzu, bawiąc się i ucząc jednocześnie.

Organizatorkami „Szukania śląskiego hazoka” były nauczycielki SP11 Marta Protasewicz-Szoen i Anna Muc. Zadaniem dzieciaków było odnalezienie w szkolnym ogrodzie jaj pozostawionych przez hazoka, a następnie odpowiedzenie na ukryte w nich pytania. Zagadki związane były z językiem angielskim, śląskim oraz tradycjami świątecznymi.

– Chciałyśmy po tej długiej pandemii naszych uczniów zreintegrować, a przy okazji w formie zabawy rozwinąć u nich kompetencje kluczowe: i społeczne, i językowe – tłumaczy Marta Protasewicz-Szoen.

Dzieciaki musiały skupić się na współpracy, bo ważna była suma wszystkich zebranych jajek, a nie to, kto miał ich więcej w koszyku. Także podczas udzielania odpowiedzi musiały pracować wspólnie, całą klasą, i pomagać sobie nawzajem.

– W wydarzeniu brały udział kolejno wszystkie klasy. Poziom zadań ukrytych w wielkanocnych jajach był dopasowany do wieku poszczególnych uczniów – dodaje Anna Muc.

Poszukiwaniom i rozwiązywaniu zagadek przyglądał się oczywiście hazok, który chętnie pozował z najmłodszymi do wspólnych zdjęć. Na boisku uczennica klasy 7. Liwia Uryga prezentowała maski zwierząt, które własnoręcznie szyje, i malowała roześmiane dziecięce buzie. W szkole odbywał się także wielkanocny kiermasz ciast.