Wakacje trwają w najlepsze, a pogoda kusi by wybrać się nad wodę. Ważne jednak by taki wypoczynek szedł w parze z odpowiedzialnością. 

– Moim głównym zadaniem nad wodą jest pilnować córki. Nie spuszczam jej z oczu, zawsze idziemy w dwójkę, zawsze jeden odpoczywa, drugi pilnuje dziecka – mówi Karolina, mieszkanka Mysłowic. 

Pytanie co robić, gdy dziecko lub dorosły choćby przez chwilę nieuwagi znajdzie się pod wodą. 

– Ja to bym wołała ratownika, bo nie pływam, więc na pewno bym się nie rzuciła do pomocy mówi Sylwia, mieszkanka Mysłowic. 

I to bardzo słuszna postawa, bo sytuacjach ekstremalnych należy przede wszystkim mierzyć siły na zamiary. W przypadku gdy ratownika nie ma w pobliżu, do sprawy trzeba podjeść nieco inaczej. 

– Jak najszybciej musimy zadzwonić na numer alarmowy 112 i czekać w miejscu zgłoszenia na przybycie służb, obserwować cały czas z brzegu poszkodowanego i wspierać go informując, że służby są już w drodze – mówi mł. bryg. Wojciech Chojnowski, oficer prasowy KM PSP w Mysłowicach. 

Ratowanie osoby tonącej nie jest bezpieczne i proste, choć nawet bez udziału odpowiednich służb nie jest niemożliwe. Ważna jest jednak pewna zasada. 

– Nie dać się wciągnąć pod wodę. Jest to jezioro, nie wiem, jesteśmy nad morzem, zabawki są dmuchane, mamy coś wypornościowego. Tak żeby ta osoba mogła utrzymać się na tej wodzie, ale żeby też nas nie wciągnęła. Więc najpierw podajemy taką rzecz, dopiero potem możemy przyciągnąć ją do siebie i jak się uspokoi to zaholować do brzegu – mówi mł. ogn. Maksymilian Zdziński z KM PSP w Mysłowicach. 

I sprawdzić, czy nie wymaga dodatkowej pomocy. Te i inne metody ratowania osób tonących były przedmiotem ćwiczeń jakie w czwartek odbyły się przy kąpielisku Hubertus z udziałem wszystkich niezbędnych służb.