Z Mysłowic odjechał TIR pełen ubrań z akcji szafowania dla Bartusia Bańskiego. Rzeczy było tak wiele, że nie zmieściły się w jednym pojeździe.
– Jestem mega zadowolona, szczęśliwa, że udała nam się akcja charytatywna i udało się zebrać aż tyle odzieży – mówi Katarzyna Polok Marcol z ZOMM Mysłowice.
– Prawdopodobnie półtora do dwóch tirów – mówi Pan Andrzej Matys z ZOMM Mysłowice.
W pakowaniu brali udział uczniowie i rodziny.
– Okazało się, że nasi uczniowie, rodzice, przyjaciele szkoły dopisali i zebraliśmy tego bardzo, bardzo dużo – mówi Angelika Lelek, psycholog w I LO, koordynator wolontariatu.
Ponad 16 ton to realna pomoc – część ubrań trafi do Afryki, a przynajmniej 16 tysięcy złotych na konto Bartusia.
– mamy tą jeszcze energię. Mamy jej za dużo po prostu. Potrzebujemy i jeśli ktoś ich potrzebuje jako pieniędzy, to myślę, że warto to oddać, bo tak czy inaczej to będzie zalegać w domu potem – mówią Julia i Blanka z I LO.
– Widzimy, że jak połączymy siły, to możemy przenosić góry – mówi Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
Rodzice Bartusia walczą o zdrowie syna na różnych frontach.
– Dostaliśmy propozycję wzięcia udziału w badaniu klinicznym, które na pewno da nam trochę więcej czasu na to, żeby zebrać pieniądze na terapię genową, bo nas to nie wyklucza wzięcia udziału w leczeniu terapią genową – mówią.
To ogromna szansa, ale tylko 24 miejsca na świecie. Chłopiec został zakwalifikowany na badania wstępne.



























