Podczas tych spektakli nie ma możliwości, by aktorzy zapomnieli tekstu, bo… wcale go nie znają. Doskonale wiedzą za to, jak rozbawić publiczność do łez i to żartami na tematy, które podrzucają im sami widzowie. Za nami Mysłowicki Impro Live Festiwal, w ramach którego na scenie MOK-u pojawili się improwizatorzy z grup Ad Hoc, Bez Puenty Impro oraz kolektywu Impro Silesia. Były też warsztaty improwizacji teatralnej.
– Postanowiliśmy zorganizować większą imprezę tego typu ze względu na to, że zauważyliśmy, że sztuka improwizacji cieszy się w naszym mieście coraz większym zainteresowaniem – tłumaczy Natalia Baranowska z Mysłowickiego Ośrodka Kultury.
Dwa lata temu z komedią improwizowaną, czyli taką bez scenariusza, opartą na inspiracjach pochodzących z widowni, na scenach Mysłowickiego Ośrodka Kultury pojawiła się grupa Bez Puenty Impro. Dziś na ich występach jest zwykle komplet publiczności. Podczas festiwalu aktorzy zagrali improwizowany musical „Tra la land, czyli banany w tropikach”. Miejscem akcji zgodnie z sugestią widzów była egzotyczna wyspa. Grupie towarzyszył gość specjalny, aktor Wojciech Tremiszewski, oraz Impro Band.
– Oni są właśnie na ten format stricte musicalowy, bo tutaj potrzebujemy tę muzę podkręcić, no i pokazać, że potrafimy także dobrze, fajnie grać pod trudną muzykę całego zespołu – wyjaśnia Michał Kirker z grupy Bez Puenty Impro.
Tego wieczoru widzowie mieli okazję zobaczyć także inne formaty. W rozwiązywaniu kryminalnych zagadek naszego miasta kolektywowi Impro Silesia pomagał kabareciarz i stand-uper Bartosz Gajda.
– Bardzo lubię to robić, lubię improwizować, nie jestem w tym dobry, ale sprawia mi to dużą satysfakcję. To jest coś takiego, jak Miles Davis powiedział, że z muzyką, i pewnie z improwizacją, jest jak z seksem – nie trzeba tego robić dobrze, żeby sprawiało przyjemność – śmieje się Bartosz Gajda.
Natomiast pionierzy improwizacji w Polsce z krakowskiej grupy Ad Hoc zaprezentowali krótkie formy komediowe. Jej członkowie poprowadzili także warsztaty improwizacji teatralnej. Ich 28 uczestników dowiedziało się, w jaki sposób pracować nad tempem i dynamiką spektaklu oraz jak budować charakterystyczne postaci.
– Najważniejsze w improwizacji jest słuchanie. Jest to święta zasada improwizacji, bo jeżeli jestem na scenie, jestem z partnerem i ten ktoś właśnie wymyśla słowa, tekst sceny, to tak naprawdę muszę bardzo uważnie słuchać, żeby móc odpowiedzieć na to, co on właśnie mi zaproponował. Więc słuchanie i akceptacja, czyli zgadzanie się na to, co właśnie partner zaproponował – mówi Alan Pakosz z grupy Ad Hoc.
Co jeszcze jest istotne dla improwizatorów?
– Skupienie, energia wspólna i dobra zabawa – dodaje Natasza Ciszewska z grupy Bez Puenty Impro.
Mysłowickim Impro Live Festiwalem grupa Bez Puenty Impro zakończyła sezon artystyczny w MOK-u, ale już zapowiada, że we wrześniu wróci z nową energią i niespodziankami dla mysłowickiej widowni.
Foto: Małgorzata Janota/Grzegorz Moczko