Takiego spektaklu jeszcze w naszym mieście nie było. Artyści, politycy i samorządowcy spotkali się na jednej scenie, by wspólnie pomóc katowickiemu hospicjum Cordis, któremu grozi likwidacja.
Inicjatorem przedsięwzięcia i reżyserem „Igraszek z diabłem” na podstawie sztuki czeskiego prozaika i dramaturga Jana Drdy jest dyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury Michał Skiba. Na udział w spektaklu udało mu się namówić nie tylko artystów, ale nawet polityków i samorządowców. Na scenie zobaczyliśmy m.in. aktorów Piotra Męderaka, Annę Kadulską i Michała Kirkera, muzyków Marcina Wyrostka, Piotra Kupichę i Wojciecha Kuderskiego, kabareciarzy Krzysztofa Hankego i Bartosza Gajdę, a także posłankę Ewę Kołodziej czy prezydentów Mysłowic i Sosnowca Dariusza Wójtowicza i Arkadiusza Chęcińskiego. Zwłaszcza dla tych ostatnich występ na scenie teatralnej był wyjątkowym doświadczeniem.
– Najtrudniejsze to jest wbić się w odpowiednim momencie w swoje słowa, które trzeba wypowiedzieć na scenie. Jest to bardzo trudne. Jest duży stres – mówi Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
– Nawet na sesji budżetowej rady miasta jest mniejszy stres niż tutaj. Jednak tutaj wokół siebie mamy fantastyczne postacie i nawet żeby im trochę nie zepsuć tego, co na scenie, człowiek się bardziej chyba mobilizuje, a zarazem też ta mobilizacja wyzwala trochę adrenaliny i tremę – dodaje Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Tremę przed tak niecodziennym wydarzeniem czuli jednak także zawodowi aktorzy.
– Musi być ta trema, bo ta trema mobilizuje, ona daje energię, kopa do działania i tego, żeby zagrać jak najlepiej tylko się da. Więc tak, czuję i to jest super uczucie, te motylki w brzuchu są petardą – przekonuje Michał Kirker, aktor.
Spotkanie na deskach teatru z profesjonalistami dało też osobom niezwiązanym z aktorstwem nowe spojrzenie na ich pracę.
– Jak tak rozmawiamy w kuluarach, w szczególności my, ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z aktorstwem, naprawdę musimy docenić tych profesjonalnych aktorów, ile się przygotowują do tych wszystkich scen. Tak naprawdę my wcześniej to znaliśmy tylko z tego, że wchodzimy do teatru, kupujemy bilet, siadamy i oglądamy. A to jest naprawdę ogrom pracy – podkreśla Łukasz Litewka, sosnowiecki radny.
Całe to artystyczne zamieszanie miało jeden bardzo ważny cel. Wsparcie hospicjum Cordis w Katowicach, które boryka się z poważnymi problemami finansowymi. By placówka mogła nadal sprawować opiekę paliatywną m.in. nad mysłowiczanami, potrzebny jest duży zastrzyk gotówki. Bilety w formie cegiełek na trzy spektakle w MOK-u 12 i 13 grudnia zasilą konto hospicjum o ponad 30 tys. zł. Kolejnych 40 tys. zł przyniosły licytacje po premierowym przedstawieniu.
– To jest niesamowite, że potrafimy się jednoczyć i to jest taka nasza cecha narodowa, że jak naprawdę coś złego gdzieś się dzieje, to mimo jakichkolwiek niesnasek, różnych sytuacji, potrafimy zadziałać. I to jest dzisiaj dowód na to, że Mysłowice gromadzą naprawdę cudownych ludzi – mówi Marcin Wyrostek, muzyk.
Dla każdego, kto wziął udział w spektaklu, była to też okazja, by przypomnieć sobie, kiedy hospicjum Cordis stało się dla niego ważnym miejscem na mapie Śląska. Krzysztof Hanke wspominał, jak kilkanaście lat temu zadzwonił do niego jeden z podopiecznych hospicjum.
– I powiedział: „Panie Hanke, całe życie marzyłem, żeby pana poznać”. Pojechałem do niego, spędziłem tam trochę czasu, było to niesamowite wrażenie, bardzo silne doznania. I od tego czasu jestem na liście takich osób, które wspierają i robię to z wielką przyjemnością, z pasją – opowiada Krzysztof Hanke, kabareciarz i aktor.
Wsparcie dla hospicjum Cordis płynie z całego regionu. Za sprawą „Igraszek z diabłem” Mysłowice dołożyły do niego dużą cegiełkę, ale potrzeby placówki są ogromne. Na portalu zrzutka.pl ciągle można dołączyć do zbiórki na jej rzecz.
Zobacz także: Uratujmy hospicjum Cordis, Podglądamy „Igraszki z diabłem”