Po wprowadzeniu uchwały antysmogowej w woj. śląskim w walkę o czyste powietrze włączono także strażników miejskich. Kto zatruwa środowisko, paląc odpadami, musi się liczyć z interwencją i konsekwencjami. W Mysłowicach w 2017 roku funkcjonariusze Straży Miejskiej przeprowadzili 150 kontroli posesji. Nałożyli 18 mandatów karnych z ustawy o gospodarce odpadami. Jeden wniosek o ukaranie trafił do sądu. W tym roku, do początku lutego, zanotowano blisko 30 kontroli.

Wśród głównych przyczyn zanieczyszczenia powietrza, o czym pisaliśmy w poprzednim numerze „TM”, aż 55 proc. stanowi pył zawieszony emitowany z kominów gospodarstw domowych. Trujemy się więc sami. 20 proc. zanieczyszczeń „produkuje” przemysł, 13 proc. transport. W Mysłowicach źródłem zadymień jest około 5 tys. domów.

By ograniczyć przyczyny niskiej emisji w mieście, w mysłowickiej Straży Miejskiej powstał patrol smogowy, który tworzą insp. Piotr Asenkowicz oraz młodszy strażnik Adrian Szeliga. Obaj strażnicy skończyli specjalne kursy ekologiczne zorganizowane w Katowicach przez Urząd Marszałkowski woj. śląskiego.

Kilkudniowe szkolenia odbyły się w listopadzie ubiegłego roku z udziałem strażników miejskich z naszego regionu. Swoim doświadczeniem podzielili się także strażnicy miejscy z Krakowa, gdzie walka ze smogiem trwa od dłuższego czasu.

Kto pali odpady musi się liczyć z konsekwencjami. Strażnicy poznali zasady funkcjonowania systemów grzewczych, wiedzą jakie można używać paliwa, jakiej jakości, jakiej klasy powinien być piec. Wiedzą więc, czym i w czym należy palić. W teren wyruszają zazwyczaj po odebraniu sygnałów od mieszkańców. Idą tam, gdzie dzieje się coś niepokojącego.

W trakcie interwencji wychodzi na jaw, że do węgla dorzucane są odpady m. in. stare meble, stolarka okienna, opakowania kartonowe, butelki plastikowa, a nawet zużyte pampersy. Duża część pieców to klasyczne kopciuchy, obsługiwane najprostszymi metodami. W instalacjach dobrej klasy nie da się spalać śmieci, ich konstrukcja z podajnikiem nie pozwala na to.

Z jakich domów najbardziej się kopci?

– Problem jest ze starymi kamienicami, gdzie dominują wielorodzinne budynki. Mieszkają tam ubogie rodziny, których nie stać na opał dobrej jakości. Z biedy wrzucają śmieci do pieca. Najbardziej zadymione jest Centrum, Stare Miasto i Piasek – mówi Witold Hadryś, kierownik Referatu Patrolowego Straży Miejskiej w Mysłowicach.

W zeszłym roku strażnicy interweniowali 150 razy. Nieraz bywało, że nie zastali właściciela domu albo mieszkania. Ci, których złapano na gorącym uczynku, tłumaczyli, że jednorazowo trafiła się butelka plastikowa, że to przez przypadek. Większość dobrowolnie podaje się karze mandatu.

Dlaczego palimy byle czym i w byle czym? Czy to tylko efekt ubóstwa energetycznego?

– W głównej mierze wynika to z braku wiedzy, przyzwyczajeń i źle rozumianej wygody. Starsi ludzie mają wpojone, by węgiel polewać wodą, bo wilgotny dłużej się pali. Sami to przyznają. A rezultat jest taki, że zwiększają zadymienie, a dom jest gorzej ogrzany – twierdzi insp. Piotr Asenkowicz.

„W 2017 roku patrol smogowy przeprowadził w mieście 150 kontroli posesji, nakładając 18 mandatów z ustawy o gospodarce odpadami”

Przykład z Wesołej unaocznił z kolei, że słabo znamy się na zasadach obsługi pieców. Z komina dymiło się tam jak z parowozu, a tymczasem kontrola wykazała, że o wszystkim decydował sposób nakładania opału. Właściciel zapakowywał cały piec węglem, uznając, że na tym koniec, że nie będzie musiał chodzić non stop do piwnicy. Od strażnika usłyszał, jak powinien palić, by nie truć siebie i otoczenia.

Patrol smogowy rozdaje także podczas interwencji ulotki edukacyjne informujące, czym i w jaki sposób należy palić, jak przechowywać opał – na przykład – drewno, w jakich warunkach, o jakiej wilgotności. Jak przewietrzać pomieszczenia zajęte przez paliwo. To podstawowe wiadomości, które pozwalają na bardziej ekologiczne ogrzewanie domów i mieszkań.

W 2017 roku strażnicy przeprowadzili w mieście 150 kontroli posesji, nakładając 18 mandatów z ustawy o gospodarce odpadami. Ich wysokość sięgała od 50 do 200 zł. Ten najwyższy wymierzono za spalenie odpadów na zewnątrz budynku. W tym roku, do początku lutego, zanotowano blisko 30 kontroli.

Jeden wniosek trafił do sądu za spalanie śmieci w piecu. Zrobiono badanie, które potwierdziło diagnozę patrolu smogowego. Za zanieczyszczenie powietrza odpowiedzą lokatorzy mieszkania na Starym Mieście, którzy z dymem puścili foliowe opakowania. Sprawa jest w toku.

Mandaty nakładane są w drastycznych przypadkach, kiedy właściciele mieszkań nie podporządkują się wcześniejszym zaleceniom. Chodzi głównie o palenie śmieci, czego zabrania ustawa o gospodarce opadami.

Jeśli natomiast strażnicy stwierdzą, że ktoś używa niedozwolone paliwa, nie mogą go ukarać. Takie uprawnienia ma policja. Ale policja nie może interweniować bez upoważnienia władz miejskich. Koło się zamyka. To duża słabość uchwały antysmogowej.

Jak do tej pory, w Mysłowicach patrol smogowy nie stwierdził przypadku palenia niedozwolonymi paliwami.