W naszym mieście szczepienia przeciw covid-19 ruszyły z początkiem stycznia. Przez niecałe 2 miesiące w Szpitalu nr 2 udało się zaszczepić prawie 2 tys. osób z grupy 0 i seniorów. Właśnie rozpoczęły się także szczepienia nauczycieli. Nie obyło się jednak bez problemów z dostawą szczepionek z Agencji Rezerw Strategicznych.
– Problem polega na systematyczności dostaw, które są uzależnione od firm producenckich. I w związku z tym, że co chwileczkę słyszymy, że jedna czy druga firma zawiesza swoje dostawy albo obniża ilość dawek, która miała być zaplanowana w dostawach, powoduje to u nas, na dole, przestoje – informuje Grzegorz Nowak, dyrektor Szpitala nr 2 im. dr. Tadeusza Boczonia w Mysłowicach.
Opóźnienia w dostawach nie tylko sprawiają, że proces wyszczepiania mieszkańców postępuje wolniej. Przede wszystkim rodzi to ogromny chaos organizacyjny zarówno dla szpitala, jak i dla samych pacjentów. Osoby zapisane na konkretne terminy trzeba przesuwać na następne dni, w których na swoją kolej czekają już inni chętni.
– Trzeba kilkaset osób obdzwonić, przeprosić za to, że nie ma szczepionki w danym dniu, odwołać, żeby nie przyjeżdżali, po czym ponownie dzwonić, gdy mamy już szczepionki – tłumaczy Grzegorz Nowak.
Na dzień dzisiejszy w „Dwójce” udało się zaszczepić prawie 2 tys. osób. Placówka mogłaby szczepić ok. 360 osób dziennie, czyli 10 tys. miesięcznie, gdyby tylko ciągłość dostaw była zachowana.
– Więc jakbyśmy policzyli sobie to przez kwartał, to praktycznie byśmy przeszczepili 40% społeczeństwa tego, które by chciało się przeszczepić w mieście. Pod uwagę tutaj musimy wziąć jeszcze inne punkty szczepień plus drugi szpital węzłowy, więc gdybyśmy się sprężyli i mieli te szczepionki, to moglibyśmy w kwartał rozwiązać problem szczepień w Mysłowicach. Niestety na dzień dzisiejszy nie ma tych szczepionek w takiej ilości, jak byśmy sobie życzyli – mówi dyrektor Nowak.
W sobotę w Szpitalu nr 2 rozpoczęły się szczepienia nauczycieli. Ok. 500 przedstawicieli oświaty, którzy zapisali się na szczepienie w miejskiej lecznicy, powinni je przejść w ciągu kilku najbliższych dni. Przeznaczona jest dla nich szczepionka firmy AstraZeneca, której drugą dawkę przyjmuje się nawet do 12 tygodni po pierwszej.
– Aczkolwiek mamy sygnały już od oświaty, że troszeczkę gwałtowniej przechodzi się to pierwsze szczepienie, czyli występuje wyższy stan podgorączkowy, dłużej utrzymujące się symptomy szczepienia, bo nawet i do 3 dni jakieś takie objawy grypowe, przy czym chciałbym troszkę uspokoić, bo to nie jest zakażenie wirusem, ale spowodowanie reakcji obronnej organizmu. A trzeba sobie przyznać, że im większa reakcja obronna organizmu, to znaczy, że więcej przeciwciał wytworzył organizm, które będą mogły nas chronić w przyszłości przed wirusem – tłumaczy Grzegorz Nowak.
Jak czytamy w rządowym raporcie, do tej pory w Polsce wykonano ponad 3,3 mln szczepień, z czego niespełna 360 tys. na Śląsku. Dziś dotarło do kraju ok. 380 tys. dawek szczepionki Pfizera i 230 tys. AstraZeneki. W tej chwili na szczepienia wciąż mogą rejestrować się Polacy powyżej 70. roku życia.