Prywatna spółka z Warszawy ma chrapkę na złoża węgla pod Mysłowicami . Firma „Niwka” sp. z o.o. SKA zainteresowana jest eksploatacją złóż na pokładzie 510, na głębokości od 650 do 1000 metrów. Obszar wydobycia objąłby teren Brzęczkowic, Brzezinki i Kosztów. Swoje plany i założenia przedstawiciele spółki przedstawili władzom miasta oraz radnym podczas poniedziałkowego posiedzenia Komisja Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa.
Firma „Niwka” sprawdziła już parametry zasobów pod Mysłowicami. Jak się okazało w rejonie, którym zainteresowany jest inwestor, węgla jest jeszcze sporo.
– Przede wszystkim skupiliśmy się na pokładzie 510, na którym zalega około 92 mln ton dobrej jakości węgla, które gwarantują kopalni możliwość wydobycia przez najbliższe 30, 40 lat – mówiła Ewa Zalewska przedstawiciel spółki „Niwka”.
– Proponujemy najmniej inwazyjny sposób wydobycia tzw. upadowy, który za pomocą chodników łączyłby powierzchnię z infrastrukturą dołową kopalni. Wpływ podziemnej eksploatacji górniczej na zabudowania i infrastrukturę byłby niewielki i mieściłby się w pierwszej kategorii szkód czyli tej najmniejszej w pięciostopniowej skali. Budowa kopalni potrwałaby około trzech lat. Zakładamy roczne wydobycie na poziomie miliona ton węgla, to ok. 3 tys. ton na dobę – wyliczał Aleksander Przybyła, konsultant ds. projektów górniczych Niwka sp. z o.o. SKA – Warszawa.
Gdyby władze miasta przystały na propozycję inwestora, roczny budżet gminy powiększyłby się o kilka milionów złotych z tytułu opłaty eksploatacyjnej. Dodatkowe wpływy gwarantowałaby dzierżawa obiektów. Jak zapewniali na spotkaniu przedstawiciele firmy, znacznie zmniejszyłoby się również bezrobocie.
– Z informacji, które uzyskaliśmy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Mysłowicach wynika, że bezrobocie w mieście kształtuje się na poziomie 11%. To około 3 tys. bezrobotnych. Zakładamy, że przy samym wydobyciu znalazłoby u nas zatrudnienie około 500 osób , a dodatkowo około 2 tys. osób w sektorze usług okołogórniczych – przekonywał Aleksander Przybyła.
Co na to włodarze miasta? Jeszcze przed spotkaniem prezydent Edward Lasok zawiesił postępowanie o wydanie decyzji środowiskowej w sprawie wydobycia węgla pod miastem. Pierwsza odmowna decyzja prezydenta wynikała z braku zgodności z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wzniesione i nowo wznoszone obiekty mieszkaniowe, usługowe, sieć infrastruktury i kanalizacji miejskiej nie są zabezpieczone przed wpływem eksploatacji górniczej. Drugi ważny argument to sprzeciw mieszkańców.
Podczas posiedzenia komisji gospodarki, prezydent Lasok zwrócił uwagę, że wydanie decyzji środowiskowej musi być poprzedzona konsultacjami społecznymi.
– Temat jest trudny i bez wątpienia konieczne są rozmowy z mieszkańcami. Ludzie obawiają się o swoje domy. Na terenie oddziaływania kopalni znalazłyby się również hale Panatoni- mówił prezydent Edward Lasok.
Z prośbą o spotkanie z mieszkańcami Kosztów, do przedstawicieli firmy zwrócił się również radny Tomasz Wrona.
Na spotkaniu obecni byli również przedstawiciel Wyższego Urzędu Górniczego.
– Na podstawie przedstawionych informacji nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić jaki wpływ będzie miało wydobycie na deformację terenu, gdyż na chwilę obecną nie jesteśmy w posiadaniu niezbędnych dokumentów. O planach eksploatacyjnych spółki słyszę pierwszy raz ale uważam, że w porównaniu z innymi przedsiębiorcami, firma dość uczciwie przedstawiła ewentualne zagrożenia. Pamiętajmy, że nie ma górnictwa bez szkód – mówił Ireneusz Grzybek z WUG.
W niedługim czasie władze miasta będą musiały podjąć bardzo ważną dla losów miasta decyzję. Zarówno urząd miasta jak i firma „Niwka” są na początku drogi. Kolejnym krokiem jest m.in. sporządzenie raportu oddziaływania na środowisko i w dalszej kolejności uzyskanie koncesji na wydobycie, którą wydaje Ministerstwo Środowiska. Szansę na to firma będzie miała nie wcześniej niż w 2015 roku.