Bohaterowie przedszkolnych wierszyków, piosenek i niezliczonej ilości dziecięcych rysunków, choć pożyteczne i lubiane, to ich życie w miastach bywa trudne i niestety często kończy się na drodze.
Przeciwdziałać postanowili tajemniczy twórcy tabliczek, które pojawiły się przy drogach Mysłowic. Choć nie wiadomo, kto stoi za sympatycznymi znakami, to z całą pewnością możemy przynajmniej stwierdzić, kto i dlaczego jest na nich. Bo pamiętajmy, jeże mieszkają także w miastach, a o tej porze roku są bardziej aktywne.
– Dzisiaj już każdą wolną przestrzeń, a szczególnie w aglomeracji miejskiej, jednak zajmuje człowiek. Coraz mniej te zwierzęta mają miejsca, również i jeże. To są zwierzęta bardziej nocne, aczkolwiek po wybudzeniu się z takiej hibernacji o tej porze roku zaczynają być widoczne nawet w ciągu dnia, ale to jest albo bardzo wcześnie rano, albo późnym popołudniem. Jeże muszą teraz nadrobić te straty tych kalorii, które straciły w czasie hibernacji – mówi Jacek Wąsiński.
Pan Jacek jest twórcą działającego od 1993 r. w Mikołowie, przy Nadleśnictwie Katowice, leśnego pogotowia, ośrodka rehabilitacyjnego i schroniska dla dzikich zwierząt.
– Te tabliczki, myślę, że na pewno bardzo fajnie mogą wpłynąć na to, żeby ludzie zwrócili uwagę, że te jeże są, a są bardzo pożyteczne. Zjadają olbrzymie ilości owadów, gryzoni. Z owoców typu jabłko korzysta bardzo rzadko, prawie że wcale, tak że generalnie wizerunek jeża z jabłkiem na kolcach to bardziej bajkowy wizerunek – dodaje Jacek Wąsiński.
Co zrobić, kiedy spotkamy w mieście jeża? Zazwyczaj pozwolić mu iść dalej, choć są wyjątki.
– Nie ruszamy, nie ingerujemy w przyrodę, nawet w taką, która jest w mieście. Możemy reagować tylko wtedy, gdy widzimy jeża bardzo aktywnego. Teraz będzie ciepło, samo południe, gorąco, a jeż chodzi, coś jest nie tak. Gdzieś byśmy znaleźli jeża na jakiejś ruchliwej drodze. Możemy oczywiście pomóc, przenosząc go jak najszybciej, zabierając go z tej drogi. Pamiętając o tym, że starajmy się nie robić tego gołymi rękami. Mimo wszystko jeż też potrafi ugryźć, kolce są bardzo ostre. Dbając o zwierzęta, dbajmy też o siebie. Można też delikatnie, jak już się zwinie w kulkę, go tam jakimś patyczkiem przesuwać, kulać, żeby go z tej jezdni, bo uratujemy mu w ten sposób życie – radzi Jacek Wąsiński.
Kiedy potrąciliśmy zwierzę, to mamy obowiązek udzielić mu pomocy.
– Miasto Mysłowice również ma tak skonstruowaną umowę z leśnym pogotowiem, że mogą przywozić tutaj zwierzęta, więc szybciutko powiadamiamy służby, straż miejską, dzwonimy w ciągu dnia do urzędu, do wydziału ochrony środowiska. Nie zostawiamy nigdy zwierzęcia. Mamy taki moralny obowiązek, a nawet też prawny, bo jeżeli wiemy, że potrąciliśmy zwierzę i leży to zwierzę i cierpi, to w myśl ustawy o ochronie zwierząt to jest znęcanie się nad zwierzętami i to już nie jest wykroczenie, tylko przestępstwo – dodaje Jacek Wąsiński.
– Jadąc drogą, proszę wszystkich o szczególną uwagę, żebyście zwrócili na te małe kolczaste zwierzaczki, które wychodzą w pobliże dróg i niestety trzeba się pilnować, żeby nie rozjechać takiego przytulasa, bo pomimo tego, że ma kolce, to jest bardzo sympatyczny. Dajcie im przejść wszystkim, bo one też chcą żyć – mówi Jerzy „Jeżol” Stępień, mysłowicki kierowca.
Więcej na temat pomocy dzikim zwierzętom znajdziecie na stronie lesnepogotowie.pl i facebookowym profilu schroniska.