Trening czyni mistrza, dlatego służby ratownicze, w rękach których często leży przecież nasze życie, szkolą się nieustannie. Dziś rano między Krasowami a Ławkami miały miejsce ćwiczenia gaszenia hipotetycznego pożaru 2 hektarów lasu, w których brali udział m.in. mysłowiccy strażacy.

– Będziemy oceniać, jakie mamy problemy, czy te nasze przygotowania, sprzęt, który posiadamy, jest wystarczający, czy trzeba to jakoś zmodernizować, no i wszystkie te procedury, które mamy między Lasami Państwowymi, PKP czy CTL Maczki-Bór, które również z nami aktywnie uczestniczą, czy są wystarczające, czy musimy coś wspólnie dopracować – tłumaczy mł. bryg. Wojciech Chojnowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach.

W akcji uczestniczyli także przedstawiciele kolei, którzy musieli wstrzymać ruch pociągów i zabezpieczyć przejazd kolejowy w lesie, oraz leśnicy.

– Sprawdzamy również możliwość kontaktu między sobą, jak możemy nawiązywać współpracę, m.in. z leśniczymi, którzy są w stanie nam bardzo szybko pokazać i poprowadzić do źródła pożaru – dodaje mł. bryg. Chojnowski.

Bo najtrudniejsze w takiej akcji jest samo dotarcie na miejsce. W lesie są wytyczone konkretne ścieżki, którymi trzeba się poruszać, stąd tak ważna jest współpraca z Lasami Państwowymi.

– Na naszych wieżach obserwacyjnych, przeciwpożarowych, mamy obserwatorów. Oni zgłaszają służbom terenowym zauważone dymy, podają koordynaty. Ta sama informacja trafia też do punktu alarmowo-dyspozycyjnego w nadleśnictwie. Na podstawie tych informacji jedziemy w teren, szukamy tego pożaru, wzywamy oczywiście straże pożarne – wyjaśnia Aleksander Zakrzewski, leśniczy Leśnictwa Imielin.

Drugim problemem jest często dostęp do wody. Strażacy mogli więc dziś przećwiczyć zbudowanie linii zaopatrzenia wodnego na dużym obszarze lasu, co jest dość żmudne i czasochłonne.

– Na terenie leśnym nie mamy hydrantów, do których możemy się podpiąć, tak jak w mieście. Tutaj musimy korzystać ze wszystkich możliwych cieków naturalnych: albo dowozimy tę wodę, albo budujemy magistralę – mówi mł. bryg.  Wojciech Chojnowski.

– W tym przypadku mamy ujęcie wody na głębokich rowach melioracyjnych, tam będzie zanurzona pompa ze specjalnym ssakiem i z tych rowów woda będzie transportowana wozami bojowymi i będzie też rozłożona linia, 450 metrów węży, będziemy tę wodę transportować do tego zbiornika i ze zbiornika, z basenu, później już w miejsce pożaru – opowiada Aleksander Zakrzewski.

To bardzo ważny trening przed nadchodzącymi upalnymi dniami. Dzięki takim ćwiczeniom strażacy poznają specyfikę obszaru leśnego i sprawdzą swój sprzęt oraz umiejętności. Oby zdobyta dziś wiedza nie przydała im się w praktyce tego lata.