Przez 240 lat zmienił się świat i ona, ale jedno pozostało niezmienne: to wciąż ważne miejsce na mapie Krasów. Obchody jubileuszu 16 października przyciągnęły licznych gości, w tym uczniów, absolwentów, nauczycieli oraz przedstawicieli władz miasta.

Gdy powstawała w 1784 roku, Polska była częściowo pod zaborami. W 1785 roku w Wesołej powstała huta szkła, która wyprodukowała m.in. żyrandole do kościoła w Lędzinach i zamku pszczyńskiego. W Krasowach kilka lat wcześniej odkryto złoża węgla kamiennego, tak potrzebnego w prężnie rozwijającym się regionie. 

Szkoła, której początki sięgają 1784 roku, została założona z inicjatywy mieszkańców wsi Krasowy na terenach należących do Księcia Pszczyńskiego, mimo braku odgórnej zgody. Pierwsza izba szkolna mieściła się w wynajętej komórce w chacie Marcina Gwoździa. W 1833 r. wybudowano w Krasowach szkołę drewnianą, a w 1872 murowaną. Ponad 200 lat od otwarcia pierwszej szkoły, w 2000 roku odbyło się uroczyste otwarcie nowego budynku placówki oraz nadanie jej imienia Jana Pawła II. 16 października tego roku, w okrągłą rocznicę oddania nowego budynku, przyszedł czas na obchody 240-lecia. 

– Ta szkoła zaczynała w małej izbie, w prywatnym domu, kiedy było 30 osób, dzisiaj mamy 408 uczniów. Znajdujemy się w najstarszej szkole w Mysłowicach, w 240-letniej szkole, ale jednocześnie jesteśmy w najmłodszej szkole, ponieważ ten budynek szkolny ma 25 lat – mówił podczas uroczystości dyrektor Mariusz Lizoń.

Obchody były także okazją do uhonorowania statuetką „Przyjaciel Szkoły” byłej dyrektor Gabrieli Laufer, zasłużonej dla szkoły i lokalnej społeczności. Podczas części artystycznej opowiedziała uczestnikom o historii placówki. Był też czas na prezenty. Niektóre naprawdę niezwykłe. Leon Kubica i Henryk Kosman, pasjonaci lokalnej historii, przekazali dyrektorowi szkoły zabytkową około 175-letnią tablicę z pierwszego urzędu gminy Krasowy, która była przechowywana do dziś przez jednego z mieszkańców.

Jubileusz to także moment wspomnień dla absolwentów.

–  Po zajęciach lekcyjnych szło się na to boisko, rzucało się teczkami na bok i grało się piłką jeszcze wiązaną na rzemienie, żeby ją nadmuchać. [cięcie] Nikt nas nie woził do szkoły, chodziliśmy pieszo [cięcie] czy to było lato, czy była zima, musieliśmy chodzić – wspominał Leon Kubica, absolwent szkoły.

A co na to dzisiejsi uczniowie? Mówią o swojej szkołę z uśmiechem i doceniają atmosferę, jaka w niej panuje.


– Nauczyciele są bardzo pozytywni, mamy wysokie sukcesy w zawodach, a atmosfera w szkole jest przyjemna. To miejsce pełne wspomnień i przyjaźni – mówi Dawid, uczeń ósmej klasy. 

– Ogólnie atmosfera w szkole jest fajna, nauczyciele też są fajni. Chodzę tu od początku, więc wspomnienia na pewno będą dobre – dodaje Oliwia, uczennica ósmej klasy. 

– Wielkim sukcesem tej szkoły są uczniowie, absolwenci. I to, jak dbamy w tej szkole o tradycję – podkreślał z dumą dyrektor Lizoń.

I życzymy, żeby tak dalej pozostało.