W miniony czwartek i piątek mysłowiczanie uczcili Dzień św. Marcina z Tours, patrona m.in. dzieci, podróżników, żebraków czy żołnierzy. 9 listopada przez Morgi i Larysz, a kolejnego dnia przez Dziećkowice przemaszerował orszak z lampionami pod przewodnictwem św. Marcina na koniu.

– Święty Marcin to jest taki pan, który jeździł kiedyś na koniu i spotkał żebraka, który leżał na ziemi i on mu dał pół swojej peleryny i go tym sposobem uratował – mówią Zosia i Amelka ze Szkoły Podstawowej nr 12 na Morgach.

Czwartkowego wieczoru po mszy w morgowskim kościele orszak wyruszył ulicami Graniczną i Cichą aż do placu na winklu na Laryszu, gdzie rozstrzygnięto konkurs na najpiękniejszy lampion. Mieszkańcy bawili się też z zespołem Ślonsko Ferajna i częstowali się rogalami świętomarcińskimi, zimową herbatą i kakao.

– Rogale pochodzą z naszej tradycyjnej piekarni na Morgach i w tym roku wyprodukowała piekarnia 930 rogali z makiem, dżemem i nutellą – zdradza Ilona Warczek, współorganizatorka wydarzenia.

Stowarzyszenie Zbudujmy Razem Przyszłość ZS-P 3, czyli organizator wydarzenia, zbierało przy tej okazji fundusze na doposażenie nowego budynku szkolno-przedszkolnego, który powstaje przy ul. Laryskiej.

– Jak szkoła już zostanie oddana do użytku, wtedy porozmawiamy z rodzicami, z nauczycielami, z panią dyrektor, co jest najbardziej potrzebne i będziemy chcieli to zakupić – zapowiada Weronika Snarska ze stowarzyszenia Zbudujmy Razem Przyszłość ZS-P 3.

W piątek na Dziećkowicach świętomarcińskie plany pokrzyżowała nieco pogoda, ale najwytrwalsi uczestnicy orszaku zostali nagrodzeni. Po przejściu spod siedziby OSP do filii Mysłowickiego Ośrodka Kultury przy ul. Długiej czekało na nich ognisko, przy którym wysłuchali legendy o św. Marcinie.

– Mimo deszczowej pogody przyszło bardzo dużo dzieci – komentuje mysłowicka radna Agnieszka Harmata.

Tu również odbył się konkurs na najpiękniejszy lampion.

– Zaskakuje mnie to, że coraz to inne te lampiony są. One są bardziej wymyślne, bardziej perfekcyjne, z takim namaszczeniem wykonane i widać, że pracują przy tym i rodzice, i dziadkowie wraz z dziećmi. I to jest właśnie piękne, bo rodzina to jest coś, co jest bardzo ważne – podkreśla Teresa Bialucha z Mysłowickiego Ośrodka Kultury.

Każdy mógł też skosztować jednego z 630 rogali wypieczonych własnoręcznie przez organizatorki wydarzenia.

– Oczywiście z pomocą pana Adama, który ma tutaj w Dziećkowicach piekarnię. Pan Adam przygotował nam ciasto drożdżowe, wspaniałe ciasto, farsz, a my po prostu włożyłyśmy swoje ręce, wałkowałyśmy, zwijałyśmy, lukrowałyśmy, układałyśmy. Od 5:30 rano do godz. 11:00 – opowiada Irena Ziobro z Mysłowickiego Ośrodka Kultury.

Pochody świętomarcińskie na Dziećkowicach odbywają się od lat. W ubiegłym roku orszak po raz pierwszy przeszedł także przez Morgi, a tym razem dodatkowo przez Larysz. Wygląda więc na to, że mysłowiczanie polubili tę radosną formę pielęgnowania tradycji.