Jak się okazuje, nasze miasto pełne jest kobiet, które robią to, co kochają, a do tego odnoszą ogromne sukcesy. Jedne są przedsiębiorcze, prowadzą własne biznesy, inne z kolei rozwijają swoje kariery i odnoszą sukcesy na skalę kraju czy nawet dalej.
Na jednej scenie z Miuoshem
Darii Ryczek być może nie zna każdy, ale jej wspaniały głos słyszeli chyba wszyscy. Jeśli nie, trzeba to koniecznie nadrobić. Daria jest wokalistką zespołu The Party Is Over, który tworzy wraz z Michałem Wajdzikiem. Ich utwory to mieszanka soulu i trip-hopu. Przygoda Darii ze śpiewem trwa od kilku lat.
– Śpiewaniem zajęłam się na poważnie blisko 4 lata temu, kiedy po powrocie z Warszawy na Śląsk poznałam gitarzystę, który zostawił ogłoszenie w mediach społecznościowych, deklarując chęć współpracy w projekcie opartym o muzykę elektroniczną. Wtedy ani on, ani ja nie wiedzieliśmy, z czym się to je, ale chcieliśmy spróbować czegoś nowego. Natomiast zainteresowanie muzyką towarzyszyło mi już od lat dziecięcych – opowiada Daria Ryczek.
W 2015 r. duet wystąpił w programie telewizyjnym „Must Be the Music. Tylko muzyka”, prezentując cover piosenki „Royals” zespołu Lorde.
– Występ był dla mojego duetu po prostu przygodą, a na tamten czas na pewno dużym wydarzeniem. Aktualnie wspominamy to jako ciekawe, miłe doświadczenie. Myślę, że przełożyło się to na dużo większą ilość wyświetleń na YouTube naszego materiału, a ze względu na to, że gramy muzykę raczej z gatunku niepopularnych, to była to idealna sytuacja, by móc dotrzeć do ludzi, którzy słuchają też innego rodzaju brzmień. Niemniej jednak od tamtego czasu patrzymy już trochę inaczej na udział w tego typu show i postanowiliśmy sami sobie stwarzać miejsca do grania, m.in. organizując projekt pod nazwą ElektrON – cykliczne wydarzenie muzyczne dedykowane zespołom elektronicznym – wyjaśnia wokalistka.
Daria rozwija swoją karierę również solo. Niedawno jej talent został dostrzeżony przez polskiego rapera i producenta muzycznego Miuosha, który zaprosił mysłowicką piosenkarkę do wspólnego występu w NOSPR podczas koncertu „Muzyka niepodległa”.
– To było dla mnie ogromne zaskoczenie, gdyż ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, wracając sobie spokojnie autobusem z pracy, był właśnie telefon od Miuosha. To było dla mnie wyjątkowe wydarzenie, gdyż oprócz świadomości grania w takim miejscu doszła jeszcze jedna – świadomość wystąpienia w takim towarzystwie, bo u boku Muńka Staszczyka czy Justyny Święs. Po tym koncercie Miłosz zdecydował się angażować mnie w kolejne projekty, również w ostatni pod nazwą „Kobiety” – wspomina Daria. – To zaproszenie było dla mnie bardzo miłe, bo to projekt cykliczny, w którym wraz innymi polskimi wokalistkami, m.in. Katarzyną Nosowską, Pauliną Przybysz, Melą Koteluk czy Darią Zawiałow, gramy utwory Miuosha w nowych aranżacjach. To wyjątkowe przeżycie, z piękną oprawą muzyczną i zawsze ciepłym wsparciem ze strony Miłosza oraz całego zespołu Fandango Orkiestry, które daje mi megakopa energetycznego – dodaje.
Wokalistka mieszka w Mysłowicach od niedawna, ale z naszym miastem jest związana dużo dłużej, ponieważ uczęszczała do Liceum nr 1 i grała w siatkówkę w lokalnym klubie sportowym, a całe dzieciństwo spędziła w pobliskim Giszowcu.
– Jestem mysłowiczanką z wyboru, czy to była dobra decyzja, to się okaże, na razie mieszkam tu dopiero 2 lata, ale na pewno mogę zdecydowanie pochwalić działanie MOK-u, które obserwuję od początku. Pewnie ze względu na moje zainteresowanie kulturą wspieram wszelkie formy tego typu aktywności, które w mieście pięknie się rozwijają bez względu na grupę odbiorców, do których trafiają. Wachlarz animowania mieszkańców jest coraz bogatszy i to jest super – mówi Daria.
Z miłości do kwiatów
Marta Kaszyca to skromna właścicielka pracowni florystycznej. Mówi, że nie wie, czy może nazywać siebie kobietą sukcesu, ale przecież prowadzenie własnego biznesu to już ogromne dokonanie. Pracownia Natury znajdująca się w dzielnicy Brzezinka tworzy wyjątkowe i niepowtarzalne kompozycje florystyczne. Stronę na Facebooku obserwuje ponad 600 osób, a pozytywne opinie mówią same za siebie.
– Kwiaty to moja pasja, kocham to, co robię i wkładam w to całe serce. Starannie wybieramy kwiaty i dbamy, by były najwyższej jakości. Ponadto nieustannie szukamy nowych, niezwykłych odmian roślin. Oprócz bukietów, wiązanek, listów czy flowerboxów oferujemy również wyjątkowe pakowanie prezentów oraz dekoracje „pod klucz”. Wykonujemy oprawy florystyczne ślubne w pełnym zakresie, w tym także biżuterię ze świeżych kwiatów, jak również florystykę funeralną, dekoracje kościołów, mieszkań, sal weselnych, restauracji, hoteli oraz biurowców – wylicza Marta Kaszyca, właścicielka pracowni.
Na co dzień nie tylko pracuje w kwiaciarni, ale przede wszystkim dzieli się z innymi swoją wiedzą, doświadczeniem oraz pasją.
– Postanowiłam zorganizować „Zielone warsztaty – las w szkle”, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Każda osoba podczas warsztatów w miłej atmosferze wykonuje samodzielnie swój mały mikroklimat w szkle i poznaje świat natury – wyjaśnia Marta, która prowadzi również zajęcia w szkołach policealnych.
Sama pasja nie wystarcza, potrzebne jest jeszcze mocne zaangażowanie i ambitne dążenie do celu. Marta otrzymała także duże wsparcie ze strony rodziny i bliskich, którzy nieustannie jej kibicują.
– Ponad 3 lata temu, pewnego zimowego wieczoru wpadłam na szalony pomysł otwarcia własnej pracowni. Oczywiście całe przedsięwzięcie nie było takie proste, ale wieloletnie doświadczenie mocno ukształtowało moją ścieżkę zawodową. Mysłowice to moje rodzinne miasto, więc przy tworzeniu biznesplanu kwiaciarni jasnym było, że to właśnie w moim mieście powstanie Pracownia Natury. Jestem osobą dość nieustępliwą i zawsze pragnęłam mieć miejsce, w którym będę mogła tworzyć „po swojemu”, oddając wizje, które zawsze siedzą w mojej głowie. Oczywiście nie doszłoby do realizacji tych marzeń, gdyby nie moja rodzina, bliscy przyjaciele, którzy na każdym kroku mi kibicują i zawsze mogę na nich polegać. Dzięki nim jestem w tym miejscu i realizuję swoje kolejne plany i marzenia – opowiada mysłowicka florystka.
Najważniejsze to robić w życiu to, co się lubi, a gdy spełniają się marzenia, wszystkie ciężkie chwile idą w niepamięć.
– Patrząc na dzisiejszy świat, nie ukrywam, że jestem szczęściarą. Moja praca to jest to, co kocham robić. Nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu. Bliskość z taką naturą daje mi ogrom szczęścia. Spełniam się w stu procentach, a Pracownia Natury to moje miejsce na ziemi. Tworząc dekoracje, inspiruję się historiami ludzi, jak również najnowszymi trendami w świecie florystyki. Cieszę się, że znalazłam tyle osób, którym podobają się wykonane przeze mnie kompozycje czy dekoracje. Dzięki mojej pracy mogłam pierwszy raz w tym roku brać udział w przygotowaniach do Festiwalu Kwiatów i Sztuki na Zamku Książ w Wałbrzychu, co było również spełnieniem moich marzeń ze względu na ogromne zainteresowanie postacią księżnej Daisy – podsumowuje Marta.
Tekst: Aleksandra Klimek