Już po raz 9. w naszym mieście odbyło się „Święto futbolu” organizowane przez Unię Kosztowy. A było co świętować, bo przez pandemię młodzi piłkarze mieli o wiele mniej okazji do spotkań z rówieśnikami na boisku.
– W ogóle w dobie tej pandemii teraz i zamknięcia tych dzieciaków w domach, na tych zdalnych, niekorzystania z zajęć wychowania fizycznego, w zeszłym roku przecież w ogóle sale gimnastyczne były pozamykane, to taka inicjatywa jak najbardziej. Korzystamy z wielką korzyścią dla dzieci – mówi Tomasz Halemba z UKS-u Sprint Katowice.
Do Mysłowic zjechało 39 drużyn z aż 30 śląskich klubów. W ciągu dwóch dni przez halę przy ul. Bończyka przewinęło się ponad 400 młodych adeptów piłki nożnej, nie tylko z Mysłowic, ale także m.in. z Katowic, Imielina czy Częstochowy. W ubiegłym roku Unia Kosztowy podpisała umowę partnerską z tamtejszym Rakowem.
– Po pierwsze jesteśmy szkoleni przez trenerów z Rakowa Częstochowa, ale oprócz tego nasi zawodnicy dostają zaproszenia na testy, gramy mecze sparingowe. Natomiast naszym celem jest w przyszłości dostarczenie do drużyny Rakowa, grającej w najwyższych ligach młodzieżowych, zawodników i to jest taki początek, który temu służy – wyjaśnia Marek Rusek z Unii Kosztowy.
Turniej był okazją do wykorzystania nowych doświadczeń w praktyce. Rywalizacja w większości toczyła się bez klasyfikacji, więc każdy opuszczał halę z medalem. Jedynie grupa zaawansowana rocznika 2013 walczyła o punkty. Triumfatorami tej kategorii wiekowej zostali kolejno zawodnicy z Kosztów, Zabrza i Rybnika.
– Dużo ambicji, dużo radości, dużo sportu takiego dziecięcego z dużą inicjatywą rodziców. W Mysłowicach takie turnieje cechują się tym, że angażuje się w to bardzo wiele osób – zaznacza prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz.
Jak podkreślali zarówno trenerzy, jak i młodzi piłkarze, najważniejsze w „Święcie futbolu” było jednak to, żeby wreszcie móc się spotkać i aktywnie spędzić czas.
– Najlepsze jest, żeby ćwiczyć na dworze albo w hali – mówi Wojtek z Unii Kosztowy. – A jak przegramy, to i tak się będziemy cieszyć, że była fajna zabawa. Tylko się liczy zabawa, nie wygranie – dodaje Jaś, również z Unii Kosztowy.