fot. pomagam.pl

Wyobraźcie sobie, że przygarniacie bezdomnego zwierzaka, ratując go przed śmiercią na ulicy, a zaledwie kilka tygodni później dowiadujecie się, że jest śmiertelnie chory. W takiej sytuacji znalazł się Jarek, mysłowiczanin, który mimo wszystko bez wahania stanął do walki o życie swojego przyjaciela, małego kotka Nero. W tej walce potrzebuje jednak pomocy.

W październiku mysłowiczanin adoptował dwa kociaki uratowane z ulicy: Nero i Bellę. Bardzo szybko, bo już w grudniu, okazało się, że Nero choruje na zakaźne zapalenie otrzewnej, które nieleczone skończy się śmiercią kota. Mimo że od adopcji minęły niespełna dwa miesiące, Nero skradł serce Jarka, który nie wahał się ani chwili, by stanąć do walki o życie swojego przyjaciela. Postanowił m.in. założyć internetową zbiórkę na kosztowny lek dla kotka.

– Lek podaje się bardzo długo, przez 84 dni codziennie o tej samej porze, a terapia jest bardzo kosztowna. Przypuszczalny koszt to ok. 10 tys. zł, wszystko zależy od tego, jak Nero będzie reagował na leki, czy będzie rósł (czym więcej waży, tym więcej leku trzeba podać) i od jego stanu, jakie dodatkowe badania będzie trzeba zrobić w trakcie terapii – informuje Jarek Ring.

Całą ich historię przeczytacie na portalu pomagam.pl, gdzie możecie także dokonać wpłaty na pomoc kociakowi.

– Rozpoczynam walkę o jego życie, mimo że jest ze mną tak krótko, to przez tych parę tygodni stał się dla mnie największym przyjacielem, dla którego zrobię wszystko, aby mu pomóc. Niestety koszty leczenia są dla mnie przerażające, stąd prośba o pomoc. Każda wpłacona złotówka to szansa na uratowanie życia – apeluje mysłowiczanin.