Radek Kwietniewski wrócił z Mistrzostw Europy w armwrestlingu ze złotym medalem.

W estońskiej Parnawie zwyciężył w kategorii niepełnosprawnych do 80 kilogramów, startując zarówno lewą, jak i prawą ręką. Dla doświadczonego zawodnika to kolejny ważny sukces, ale największe sportowe wyzwania znalazł poza głównymi startami.

– To były Mistrzostwa Europy w Parnawie, w Estonii – mówi Radek Kwietniewski. – Startowałem w kategorii niepełnosprawnych do 80 kg, lewa i prawa ręka. Zawsze jestem przygotowany na sto procent. Od kilkunastu lat reprezentuję Polskę na Mistrzostwach Europy i Świata. W mojej kategorii bywa od kilku do kilkunastu zawodników. Choć wiadomo, że największą satysfakcję daje wygrana, gdy pokonanych rywali i stoczonych walk jest jak najwięcej, to sukces smakuje tak samo. Każdy ma szansę stanąć przy stole i powalczyć o podium, ale nie zawsze frekwencja dopisuje. Na tych zawodach wygrałem finał z bardzo dobrze przygotowanym, również polskim zawodnikiem.

Oficjalny start to nie wszystko. Podczas mistrzostw Radek stoczył kilkadziesiąt dodatkowych walk w nieoficjalnych sparingach przy bocznych stołach. To tam, jak podkreśla, zawodnicy weryfikują swoją prawdziwą formę.

– Tak naprawdę najtrudniejsze były walki na bocznych stołach. Po głównych startach brałem udział w kilkudziesięciu walkach z przeciwnikami pełnosprawnymi ze wszystkich kategorii wagowych. To właśnie tam możemy sprawdzić, w jakiej jesteśmy formie. Fajnie jest wygrywać z zawodnikami na tak wysokim poziomie. Panuje przy tym świetna, przyjazna atmosfera. Sparingi przy bocznych stołach są dla mnie bardzo ważne, bo pokazują, ile naprawdę jesteśmy warci.

Organizacja imprezy i poziom zawodów zrobiły na Kwietniewskim duże wrażenie. Zawody odbywały się w hotelowym kompleksie ze strefą spa, a walki rozgrywano na czterech stołach w eleganckiej balowej sali.

– Wszystko przebiegało sprawnie, a poziom zawodników był bardzo wysoki. Walki toczyły się w pięknie oświetlonej sali, na czterech stołach. Organizatorzy świetnie to przygotowali. W takich warunkach startuje się z przyjemnością – ocenia Radek Kwietniewski. – Na Mistrzostwach Europy nie ma narożników, ale przez cały czas był przy mnie trener Mariusz Grochowski i zawodnicy z mojego klubu. Ich obecność była dla mnie bardzo ważna. Dobrze wiedzieć, że ma się przy sobie ludzi, którzy wiedzą, jak cię wspierać.

Na odpoczynek nie ma czasu. Radek już szykuje się do kolejnych zawodów.

– Już za miesiąc biorę udział w Pucharze Świata IFA Senec Hand na Słowacji. Trzeba trenować dalej – zapowiada.