Jak podaje portal gazeta.pl dyrekcja kopalni Mysłowice-Wesoła zataiła przed Wyższym Urzędem Górniczym informację, że pod ziemią, przynajmniej na dobę przed zapaleniem się metanu, wybuchł pożar endogeniczny. Przypomnijmy – 6 października zeszłego roku, w Kopalni „Mysłowice-Wesoła” w wyniku zapłonu metanu zginęło pięciu górników, a kilkunastu jeszcze przez wiele lat będzie leczyło rany po dotkliwych oparzeniach.
Informacje podane przez „Wyborczą” są szokujące. Jeśli dyrekcja wiedziała o pożarze, to zgodnie z przepisami powinna o takim fakcie natychmiast zawiadomić urząd górniczy, wycofać z rejonu pożaru pracowników i niezwłocznie rozpocząć akcję pożarową.
Zgodnie z ustaleniami specjalistów badających przyczyny tragedii w której zginęli ludzie, to właśnie pożar endogeniczny doprowadził do zapłonu metanu. To, że dyrekcja wiedziała o pożarze to tylko jedna z nieprawidłowości o jakich pisze „Wyborcza” – brak właściwej reakcji pociągnął za sobą szereg innych nieprawidłowości.
Sprawę od kilku miesięcy bada prokuratura, jednak do tej pory jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów.