Dzisiejszy dzień (11.07) był wyjątkowo pracowity dla mysłowickich strażaków. Po porannym pożarze domu w Brzezince, popołudnie spędzili na gaszeniu pożaru ok. 300 m² traw, do którego doszło przy ul. Polnej w dzielnicy Brzęczkowice.
– To już 128 pożar od początku roku na terenie Mysłowic. Należy w tym miejscu przypomnieć, iż wypalanie traw oprócz tego, że jest naprawdę niebezpieczne, jest również niedozwolone. Określają to odpowiednie zapisy prawne Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz.U. 2004, Nr 92, poz. 880 z późn. zm): art. 124. „Zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów” oraz art. 131: „Kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary, podlega karze aresztu albo grzywny” – informuje st. kpt. mgr Wojciech Chojnowski, Rzecznik Prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Mysłowicach.
Za ponad 94% przyczyn powstania pożarów traw odpowiedzialny jest człowiek, ponieważ nadal od pokoleń wśród wielu rolników panuje przekonanie, że spalenie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Nic bardziej błędnego.
Wypalanie łąk jest u nas złą tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy. O tym, że ziemia się wyjaławia, a nie użyźnia, giną zwierzęta i tony toksyn trafiają do atmosfery wypowiadali się naukowcy, przyrodnicy i ekolodzy. W płonących trawach giną nie tylko suche źdźbła roślin, ale również system korzeniowy, flora bakteryjna i grzyby, które powodują szybszą wegetację roślin, a także zwierzęta (np. jeże). Mimo akcji uświadamiających niektórzy nadal sądzą, że ogień to „najtańszy środek na zwalczanie chwastów”. Wręcz przeciwnie – ogień zdecydowanie zwiększa udział chwastów i zmniejsza plony. Naukowcy twierdzą, że po takim pseudo-użyźniającym zabiegu ziemia potrzebuje kilku lat, by dawać takie plony, jak przed pożarem.