Plaga podpalaczy traw nie maleje. Co rusz na nieużytkach wybuchają pożary – wszystkiemu winni są mieszkańcy, którzy podkładają ogień tkwiąc w błędnym przekonaniu, że dzięki temu ich plony będą bardziej obfite. Do kolejnego pożaru traw strażacy zostali wezwani na ul. Szabelnia.
Do pożaru, który wybuchł w okolicy zalewu Hubertus, przy ul. Szabelnia, zadysponowano jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej z Mysłowic-Janowa. Ogniem zajęło się ok 500 metrów kwadratowych terenu na nieużytkach. Działania strażaków polegały na ugaszeniu palącego się terenu oraz zabezpieczeniu miejsca zdarzenia.
– Odnotowujemy dużą ilość zgłoszeń dotyczących pożarów traw. Niekontrolowany proces palenia może stwarzać zagrożenie zarówno dla ludzi, jak i zabudowań, może powodować straty materialne. – mówi rzecznik prasowy PSP, mł. bryg. Wojciech Chojnowski
Strażacy od lat zmagają się ze zjawiskiem wypalania traw. O tym, że na skutek takiego działania ziemia się wyjaławia, a nie użyźnia, a w dodatku tony toksyn trafiają do atmosfery, niejednokrotnie wypowiadali się ekolodzy. W płonących trawach giną nie tylko suche źdźbła roślin, ale również system korzeniowy, flora bakteryjna i grzyby, które powodują szybszą wegetację roślin, a także zwierzęta. Mimo akcji uświadamiających niektórzy nadal sądzą, że ogień to „najtańszy środek na zwalczanie chwastów”. Wręcz przeciwnie – ogień zdecydowanie zwiększa udział chwastów i zmniejsza plony. Naukowcy twierdzą, że po takim pseudo-użyźniającym zabiegu ziemia potrzebuje nawet kilku lat, by dawać takie plony, jak przed pożarem.
fot. OSP Mysłowice-Janów