Wigilia. Biały obrus na stole, siano, dodatkowe nakrycie, opłatek, tradycyjne dania z karpiem, grzybową, siemieniotką, makówkami albo kutią. Choinka i prezenty. Potem kolędy i pastorałki. Być może zajrzą herody, by nam zaśpiewać. W styczniu Trzej Królowie poprowadzą barwne korowody ulicami miasta.
Jesteśmy przywiązani do tradycji bożonarodzeniowych, choć wielu z nich już dzisiaj nie kultywujemy. Na ogół święta mają wymiar rodzinny. W Wigilię zbieramy się przy stole zasłanym białym obrusem. Jest opłatek, być może siano i dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego przybysza. Są tradycyjne potrawy – karp, który wyparł śląski zwyczaj spożywania śledzi, zupa grzybowa, kapusta z grochem.
Tradycja i symbolika
Śląsk wniósł do bożonarodzeniowego menu makówki i siemieniotkę. Ważna jest przy tym symbolika – mak oznacza bowiem dostatek, miód – bogactwo. Tą symbolikę dostrzegają niemal wszyscy. U nas są więc kluski z makiem, w innych regionach Polski kutia lub podobnie przygotowane smakołyki.
Typowa jest siemieniotka. To najstarsza śląska zupa wigilijna przyrządzana z ziaren konopi, kaszy i mleka. W śląskich kulinariach jest też moczka, rzadko jednak dzisiaj robiona. To deser z czasów Polski szlacheckiej w rodzaju słodkiego sosu do ryby wykonany z piernika i wywaru z karpich głów albo na ciemnym piwie i wywarze z suszonych owoców z bakaliami, skórką pomarańczową i cytryną, zagęszczony miodem.
Pamiętamy, ile potraw powinniśmy podać na wigilijną wieczerzę? Wigilia chłopska składała się z siedmiu dań, szlachecka z dziewięciu, pańska z jedenastu albo w innej tradycji siedmiu, bo tyle dni liczy tydzień lub dwunastu, bo tyle miesięcy ma rok. Mamy więc wybór. Tak samo jak to, kiedy zasiąść do wigilijnego stołu – razem z pierwszą gwiazdą, czy też o innej porze.
Zwykle szykujemy dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa. Kiedyś mówiono, że to nakrycie jest dla tego, który zmarł, a w Wigilię zmarli mają taką moc, że wracają do swojego domu. Ten dodatkowy talerz jest zatem dla tego, który ostatni odszedł z tego świata, żeby wiedział, że się o nim pamięta.
W domach rolników po wieczerzy spogląda się zazwyczaj w niebo, by zobaczyć jaki zapowiada się rok. Jeśli niebo jest gwiaździste wróży rok jajeczny, jeśli zachmurzone – mleczny. Pogodę obserwowano także od św. Łucji, która przypada 13 grudnia, do Wigilii i z tych obserwacji wróżono na kolejny rok.
W tradycjach świątecznych ważną rolę pełniły zwierzęta. Na Śląsku krowom podawano kiedyś miód, masło i struclę. Do karmy psa, koguta i gęsiora dosypywano pieprzu i czosnku, żeby ostro pilnowali domu. Być może jeszcze ktoś pielęgnuje takie obrzędy. Były opłatki dla zwierząt. W pierwszej kolejności dostawały je konie, bo ciężko pracowały, potem cielęta, by dobrze rosły i krowy, żeby dawały mleko.
Wierzono również, że jeśli w Wigilię pierwszy przyjdzie do domu mężczyzna, rok będzie szczęśliwy, jak kobieta – trudny. W św. Szczepana obrzucano księdza ziarnami zbóż. Uważano bowiem, że ziarno rzucone w kościele ma nadzwyczajną moc, więc mieszano je z ziarnem siewnym, żeby był lepszy urodzaj. Na Śląsku już nie ma tego zwyczaju, w wielu regionach Polski jest wciąż kultywowany.
Mysłowickie tradycje
W Mysłowicach do końca lat 60-tych ubiegłego stulecia chodziły herody. Grupy kolędników spotkać można było głównie w Kosztowach i Krasowach. Potem skończyły się herody. Wznowiono je w Kosztowach, gdzie odwiedzają domy od 1993 roku. Nie chodzą natomiast Trzej Królowie. W jakimś sensie do tradycji tej nawiązuje orszak Trzech Króli, który wędruje ulicami naszego miasta.