Rzutem na taśmę, na kilka godzin przed wprowadzeniem obostrzeń, które zamroziły nasze życie kulturalne na co najmniej najbliższe 3 tygodnie, w Zniczu na Brzezince odbył się wieczór improwizacji. Aktorzy grupy Bez Puenty zmierzyli się z jedną z najtrudniejszych form scenicznych.
– Spektakl jest improwizowany, więc my sami nie wiemy, o czym będziemy grać. Tak że to, co się wydarzy, dokładnie będzie tu i teraz. Jak to się mówi: carpe diem – chwytaj dzień, to będziemy chwytać ten dzień na scenie – mówi Michał Kirker z grupy Bez Puenty.
W spektaklu improwizowanym aktorzy mają pewną bazę, wiedzą, jakie reguły panują w tej formie, czego nie robić i nie mówić. Reszta to freestyle wynikający z tego, co podpowie im publiczność. Dzięki słowom lub zdaniom-kluczom spośród propozycji widzów zapisanych na karteczkach tuż przed występem, podczas ok. godzinnego widowiska improwizatorzy w krótkich skeczach mogli poruszyć wiele tematów, a przez scenę przewinęły się dziesiątki różnych postaci. Były też elementy wokalne, bo grupę Bez Puenty tworzą m.in. zawodowi improwizatorzy, ale także muzycy i aktorzy, którzy na co dzień współpracują przy okazji innych projektów. To, że się znają i lubią, było widać na scenie.
– Cieszymy się, że, właśnie ci młodzi ludzie, profesjonaliści, zawitali do nas, są z nami i dzisiaj pokażą swój kunszt. Kunszt teatralny, kunszt improwizacji teatralnej. Szalenie trudna sztuka, ale wydaje mi się, że zarówno my, jako widzowie, jak i oni na scenie będą się dobrze bawić – mówi Michał Skiba, dyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury.
Zainteresowanie pierwszym tego typu spektaklem w naszym mieście było naprawdę spore. Wieczory impro od samego początku były zaplanowane jako cykl, więc gdy tylko obostrzenia pozwolą, będą odbywać się w Zniczu w każdy trzeci piątek miesiąca.