Tańce wokół ogniska, wianki puszczane na wodę, białogłowy w zwiewnych sukienkach i z kwiatami we włosach, folkowa muzyka oraz aktywności blisko natury. Sobótka na Wesołej Fali odbyła się po raz pierwszy, ale jak zapowiadają organizatorzy, na pewno nie ostatni.

– Chcieliśmy połączyć dwie tradycje: starosłowiańskie, czyli plecenie wianków, palenie ognisk, typowa sobótka, oraz chrześcijańskie, bo przecież Mysłowice są miastem św. Jana – tłumaczy Wojciech Piątek z Rady Dzielnicy Wesoła.

Sobótka, zwana też nocą kupały, to słowiańskie święto ognia, wody, słońca i księżyca, płodności, radości i miłości. Związana z letnim przesileniem Słońca, miała zapewnić świętującym zdrowie, dobrobyt i urodzaj. Nawiązuje do niej także noc świętojańska, bardziej chrześcijańska w swoim charakterze.

W minioną sobotę na Wesołej Fali nie zabrakło więc tradycyjnego wyplatania wianków i puszczania ich na wodę, tańców wokół ogniska czy snucia słowiańskich legend. Były też m.in. warsztaty garncarskie i tkackie, słowiańska gimnastyka, a chętni szukali kwiatu paproci podczas gry terenowej. Ze sceny rozbrzmiewały m.in. śpiewy ukraińskie, folkowy koncert dał zespół Fifidroki, a po zmroku odbył się fireshow Teatru Ognia Mandragora. To wszystko w klimatycznej scenerii Wesołej Fali wywarło niemałe wrażenie na licznie przybyłych na wydarzenie mieszkańcach.

– Mamy tutaj wielki potencjał i tylko wystarczy trochę działań poczynić, żeby stworzyć fajną atmosferę właśnie takiego wydarzenia, jak dzisiaj „Sobótka na Fali” – mówi Dominika Krutysza-Kmiecik z Rady Dzielnicy Wesoła.

– Impreza jest o tyle, wydaje nam się, wpasowująca się w to miejsce, że mamy nadzieję, że będzie co roku rosła w siłę i na stałe wpisze się w kalendarz wydarzeń miejskich – dodaje Sylwia Bobek, wicedyrektorka Mysłowickiego Ośrodka Kultury.