Świadomość dotycząca segregacji odpadów z roku na rok jest coraz wyższa, jednak niektórym wciąż sprawia problemy. Natomiast od stycznia 2021 roku segregacja nie jest już wyborem, a powinnością wszystkich.

Główna zasada Jednolitego Systemu Segregacji Odpadów (JSSO) polega na oddzielaniu surowców od odpadów, które nie nadają się do powtórnego przetworzenia. Koniecznością jest zatem oddzielanie metali i tworzyw sztucznych, papieru, szkła i odpadów biodegradowalnych.

– Od stycznia 2021 roku tak naprawdę nie ma możliwości niesegregowania odpadów. To jest dobre rozwiązanie, dobra droga, natomiast wiele czasu jeszcze upłynie, zanim wszyscy mieszkańcy, nie tylko w Mysłowicach, bo dotyczy to całego kraju, będą na tyle świadomi, aby wiedzieć, z czym się wiąże właśnie segregacja, bądź nie-segregacja odpadów – mówi Marcin Podsiadło, prezes Zakładu Oczyszczania Miasta Mysłowice.

Szczególnie problematyczne staje się segregowanie odpadów w budownictwie wielorodzinnym. Tam bowiem obowiązuje zasada zbiorowej odpowiedzialności. W przypadku, gdy część osób nie segreguje, to wszyscy mieszkańcy budynku będą obciążeni wyższą opłatą.

– Co do zasady, jeśli chodzi o Mysłowice, to segregacja w zabudowie jednorodzinnej jest na dużo wyższym poziomie niż w zabudowie wielorodzinnej. Wiąże się to z tym, że w zabudowie wielorodzinnej właściwie każda osoba na ten moment czuje się anonimowo, do każdej wiaty jest przyporządkowane kilkadziesiąt, czasami kilkaset osób, w związku z czym na ten moment nie jesteśmy w stanie, my czy jakakolwiek instytucja kontrolująca, stwierdzić, kto dokładnie zanieczyszcza odpady, nieprawidłowo segreguje – dodaje Marcin Podsiadło.

Osoby, które zadeklarowały segregowanie odpadów, a nie będą tego przestrzegały, mogą zostać ukarane przez straż miejską mandatem w wysokości do 500 zł.

– Natomiast na chwilę obecną urząd miasta może wydać taką decyzję o podwyższeniu opłaty za gospodarowanie tymi odpadami. Jest to kwota 63,60 zł, więc jest to już taka solidna, odczuwalna dla mieszkańców kwota – mówi Anna Górny, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Mysłowice.

Miasto już w połowie stycznia rozpoczęło kontrole w różnych dzielnicach.

– Kontrolujemy prawidłowość składowania odpadów, segregowania śmieci. W związku z tym, że nowa ustawa daje nam możliwość nakładania sankcji karnych, sprawdzamy też poprawność deklaracji śmieciowych, czy podana w deklaracji ilość odpowiada ilości mieszkańców danej posesji, jak również to, czy taka deklaracja w ogóle jest złożona, ponieważ zdarzały się przypadki, że w ogóle ludzie jeszcze nie mieli złożonej deklaracji – mówi Dawid Skutela, komendant Straży Miejskiej Mysłowice.

Jak wygląda kontrola w wielorodzinnych budynkach?

– Zaczynamy od kontroli wiaty śmietnikowej, jakie śmieci, jakiego gatunku są w danych kontenerach, a później udajemy się do mieszkań i, jeżeli są nieprawidłowości, próbujemy wyłapać osoby, które nieprawidłowo segregują takie odpady lub też nie segregują, a podane mają, że segregują – dodaje Dawid Skutela. 

Póki co kontrole nie kończą się mandatami, ale ostrzeżeniami w postaci nalepek „karnych worków za złą segregację”. Jest to akcja ZOMM-u, urzędu miasta i straży miejskiej.

– Każda kontrola, która wykaże, że gdzieś segregacja nie jest prawidłowa, jest taka naklejka formą ostrzeżenia, informacji, żeby zwrócić uwagę na to, że ktoś źle segreguje odpady. Na tej naklejce o złej segregacji są dwa numery telefonów, jeden jest do urzędu miasta, drugi do Zakładu Oczyszczania Miasta. Jeżeli ktoś będzie miał wątpliwości czy nie będzie wiedział, co źle robi, zawsze może zadzwonić, zawsze może uzyskać informacje o prawidłowej segregacji – mówi Marcin Podsiadło.

Na razie kontrole są formą ostrzeżenia dla mieszkańców Mysłowic. Jednak w przypadku powtarzających się nieprawidłowości w segregacji, zakończą się dużymi karami dla konkretnych gospodarstw domowych lub całych wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, zgodnie z zasadą odpowiedzialności zbiorowej.