Kultowe cytaty z filmu „Miś” zna większość z nas. Na stałe zadomowiły się w języku polskim i używamy ich na co dzień. Jednak nie każdy wie, że Mysłowice mają własnego misia, inspirowanego bohaterem komedii Stanisława Barei o absurdach życia w Polsce w czasach PRL-u. 4 maja minęło 40 lat od premiery filmu. To dobra okazja, by przypomnieć, skąd się wziął mysłowicki miś i gdzie można go zobaczyć.
– W 2006 r. on stanął na mysłowickim rynku przy okazji 14. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pomysłodawcą był pan Krzysztof Piotrowski z katowickiego oddziału TVP – mówi Wojciech Kubowicz, kustosz Muzeum Miasta Mysłowice.
Miś był atrakcją wojewódzkiego finału WOŚP-u, który odbywał się w naszym mieście. Został wylicytowany za 45 tys. zł przez mieszkańców Mysłowic, a następnie trafił do Centralnego Muzeum Pożarnictwa.
– Przez chwilę był wewnątrz, w budynkach muzeum, został przebrany za strażaka, miał hełm, miał toporek, miał pas. W tej chwili jest eksponowany na zewnątrz przy budynku Centralnego Muzeum Pożarnictwa – dodaje Wojciech Kubowicz.
6-metrowy miś wykonany został z wikliny w jednym z zakładów wikliniarskich w Nowym Tomyślu.
– Nie był przetransportowany śmigłowcem, choć podobno taki pomysł był, trafił do nas drogą lądową, transportem samochodowym – wyjaśnia Kubowicz.
Choć premiera filmu odbyła się w 1981 r., wiele ukazanych w nim wątków do dziś jest aktualnych. Przy okazji wizyty w muzeum warto na chwilę zatrzymać się przy misiu i zaznajomić najmłodsze pokolenie z tym, co symbolizuje. Choć ząb czasu nieco go nadszarpnął, jest pamiątką nie tylko czasów słusznie minionych, ale i historycznego finału WOŚP-u w naszym mieście.