Archiwum prywatne Łukasza Janowicza

Mysłowicki pisarz, Łukasz Janowicz, zadebiutował w 2022 roku książką pt. „Niebieski Kot – dziewczyna w masce”. W tym roku wydał drugą część trylogii pt. „Niebieski Kot – Upadek” i, jak zdradza w wywiadzie, nie zwalnia tempa, nadal pracując nad kolejnymi książkami.

Aleksandra Klimek: Pierwsza powieść opowiadała o uczennicy liceum, która nocą zmienia się w utalentowaną hakerkę. O czym jest druga powieść?

Łukasz Janowicz: Druga część zatytułowana „Niebieski kot – Upadek” jest bezpośrednią kontynuacją „Dziewczyny w masce”. Opowiada o dalszych losach bohaterki po dramatycznym zdarzeniu, które miało miejsce na końcu pierwszego tomu. W tej części zostanie podkreślone, jak te wydarzenia wpłynęły na jej stan psychiczny, który uległ pogorszeniu. Dziewczyna w dalszym ciągu walczy o siebie i o swoje bezpieczeństwo przez to, że zadarła z niewłaściwymi ludźmi i organizacją. Sandra pragnie poznać swoją tożsamość, miejsce urodzenia oraz powód zdrady. W powieści pojawi się wiele wątków, zagadek i akcji, skoncentrowanych na sensacji i aspektach psychologicznych.

Jak czytelnicy odebrali pierwszą książkę?

Jak na debiut, ku mojemu zaskoczeniu, książka została przyjęta bardzo dobrze, zapewne dzięki rzetelnej pomocy redaktora. Oczywiście, pojawiło się kilka błędów, które zostały zauważone, ale kto z nas ich nie popełnia? Może tylko ten, kto nie podejmuje żadnych działań. Nadal jestem na początku swojej drogi. Jednak ciągle się uczę, a drugi tom mojej powieści prezentuje zupełnie inny poziom, za co jestem wdzięczny profesjonalnej firmie wydawniczej, która udzieliła mi cennych wskazówek. Cieszę się z pozytywnych recenzji, które rzadko towarzyszą debiutom, i dziękuję wszystkim czytelnikom za trafne uwagi, które mi przekazali.

Pracujesz teraz nad częścią trzecią „Niebieskiego Kota”?

Trzeci tom mojej powieści zatytułowany „Niebieski Kot – Projekt Solotova” został już przeze mnie napisany. Obecnie pracuję nad dwutomowym sequelem tej powieści, który nosi tytuł „Kolorowy Kanarek – Anastazja” oraz kolejnym zatytułowanym „Echo przeszłości”. Pomimo tego, że tekst jest już ukończony, nie można spodziewać się jego publikacji wcześniej niż za rok, ponieważ napisanie to jedynie początek procesu. Teraz przede mną wielokrotne czytanie tekstu w celu wyłapania błędów redakcyjnych (zarówno logicznych, jak i innych). Po zakończeniu tego etapu, tekst zostanie przesłany do firmy wydawniczej i przejdzie przez cały proces redakcyjny, korekcyjny i składowy, który również zajmuje czas.

O czym przeczytamy w trzeciej części?

W kolejnym tomie będzie zupełnie inaczej, jeżeli można tak powiedzieć. Główna bohaterka zwiedzi Rosję, gdzie jest masa szpiegów. Będą pościgi samochodowe i strzelaniny. Nowy romans dla głównej bohaterki. Pojawi się też przemoc domowa względem kobiety, która ostatnio często się zdarza i należałoby głośno o tym mówić. Tom trzeci będzie dotyczył źródła, korzeni powstania organizacji oraz pochodzenia głównych bohaterek. Kim są ich rodzice? Jakie projekt wywrze konsekwencje na bohaterkę i na czym on polega? Ten tom będzie bardzo długi i pełen sensacyjnych, szpiegowskich wątków. Tego na pewno będzie można się podziewać – akcji.

Kto jest autorem ilustracji na okładkach książek?

Tu Was zaskoczę. Otóż to ja sam wykonałem ilustracje do okładki przedniej i tylnej. Ukończyłem kurs grafiki komputerowej, co pozwoliło mi dokładnie oddać wygląd głównych bohaterek. Natomiast projekt okładki został pięknie wykonany przez moją przyjaciółkę, Dominikę Caddick. Udało się jej wspaniale. Jest ogień 🙂

Czy łatwo wydawać książki na własną rękę, jako samowydawca?

Należę do Polskiego Stowarzyszenia Autorów Niezależnych, które zyskuje popularność. Self-publishing staje się bardziej powszechny w naszym kraju, ponieważ tradycyjne wydawnictwa coraz rzadziej decydują się na przyjmowanie debiutantów, obawiając się braku zysków z ich książek, nie zwracając uwagi na jakość fabuły. Musiałem sam znaleźć: redaktora, korektora, składacza i projektanta okładki. Po zakończeniu pierwszego czytania, w moim przypadku, redaktorka przesyła mi tekst do sprawdzenia poprawek, które mogę zaakceptować lub odrzucić. Następnie odsyłam tekst redaktorce, która znów go czyta, nanosi poprawki i ponownie przekazuje do mnie. Po zakończeniu tego procesu tekst trafia do składacza, który formatuje książkę do odpowiedniego rozmiaru (książkowego). Docelowo jest to A5. Następnie tekst przechodzi do korektora, który sprawdza przeoczone błędy. W międzyczasie kontaktuje się z grafikiem, który projektuje okładkę i w ścisłym kontakcie pracują nad nią ze składaczem, by zachować odpowiednią czcionkę. Przychodzi czas na załatwienie druku i patronatów, którzy zechcą promować książkę w umowie barterowej, czyli za egzemplarz. Załatwiam też targi, live’y internetowe, wywiady. Praca self-publishera wymaga dużego zaangażowania, ale pozwala mi zadbać o jakość książki i w pełni zaangażować redaktora.

Dziękuję za rozmowę.

Z Łukaszem Janowiczem rozmawiała Aleksandra Klimek. Wywiad przeczytacie również w czerwcowym wydaniu „Gazety Mysłowickiej”

Fot. archiwum prywatne Łukasza Janowicza