Wizja lokalna po katastrofie w kopalni „Mysłowice-Wesoła” nadal nie jest możliwa. A jak wynika ze stanowiska Wyższego Urzędu Górniczego, nie ma wątpliwości, że podczas prac w rejonie ściany 560 w pokładzie 510, ingerowano w odczyty czujników oraz zignorowano zaistniały pożar endogeniczny. Stanowisko zostało zaprezentowane podczas konferencji w czwartek 23 czerwca.

Trwają prace prokuratury

Katastrofa w kopalni „Mysłowice Wesoła” miała miejsce 6 października 2014 roku. Pięciu górników zginęło, piętnastu odniosło ciężkie obrażenia, a dziesięcioro zostało lekko rannych.

Z powodu zaniedbań nadzór górniczy w odniesieniu do 12 osób kierownictwa i dozoru ruchu wydał decyzje zakazujące wykonywania określonych czynności w ruchu zakładu górniczego. W stosunku do kolejnych 12 osób dozoru ruchu średniego i wyższego skierowano do sądu wnioski o ukaranie.

Prokuratura została zawiadomiona o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez 7 osób kierownictwa i dozoru ruchu, których działanie przyczyniło się do sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia na pracowników zatrudnianych w rejonie ściany 560.

Dalej bez wizji lokalnej

Podczas ósmego posiedzenia komisji (środa 22 czerwca) ustalono, że wizja w kopalni po katastrofie nadal nie jest możliwa.

– Jest to rejon w otoczeniu którego wykonano szereg robót górniczych i mówiąc językiem górniczym jest to bardzo duża przestrzeń zrobowa, którą trudno jest dokładnie uszczelnić. Prawdopodobnie w dalszym ciągu dochodzi tam powietrze i nie ma podstaw, by można było bezpiecznie ten otamowany rejon otworzyć – wyjaśnił Zbigniew Rawicki, dyrektor departamentu górnictwa węgla podziemnego i odkrywkowego w WUG.

Komisja została powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w celu zbadania przyczyn i okoliczności zapalenia metanu oraz wypadku zbiorowego w mysłowickiej kopalni. W toku dochodzenia stwierdzono szereg nieprawidłowości, które występowały w kopalni Mysłowice – Wesoła ruch Wesoła, i w różnym stopniu przyczyniły się do katastrofalnego zdarzenia.