26 lipca odbył się finałowy pokaz spektaklu w ramach projektu „Bym chciał/a”. Uczestnicy dwutygodniowych półkolonii teatralnych zaprezentowali na scenie Mysłowickiego Ośrodka Kultury sztukę stworzoną od podstaw.
Jakie idee przyświecały twórcom i uczestnikom projektu?
– Chodzi o sprawczość, którą młodzież może włożyć w ten spektakl, czy sprawczość, którą może w ogóle uświadomić sobie, że można włożyć w tkankę tego miasta. Chcielibyśmy pokazać, co nam w duszy gra i podzielić się tym z całym miastem – tłumaczyła Barbara Wójcik-Wiktorowicz, autorka i koordynatorka projektu.
W sztuce poruszono wiele tematów, a tym najważniejszym było pragnienie szybkiego spełniania marzeń. Jednak wszystko ma swoją cenę.
– Jest to spektakl głównie o życzeniach i marzeniach, a rola wróżki w nim polega na tym, żeby te życzenia spełniać, ale nie są to do końca życzenia właściwe, ponieważ jest tam pragnienie sławy, władzy, auta nowego, a jak wiadomo, to nie są do końca marzenia najważniejsze, najważniejsze aspekty w życiu i mają też swoje negatywne strony – mówiła Zofia Poetek, aktorka grająca w spektaklu wróżkę.
W projekcie udział wzięło trzydziestu uczestników, dla których większości dwutygodniowe półkolonie stanowiły pierwsze zetknięcie ze światem teatru. W tę przygodę młodzież wyruszyła pod okiem wykwalifikowanych pedagogów oraz techników teatralnych: Jarosława Filipskiego, Magdaleny Dziedziak-Wawro, Izabeli Karwot, Pawła Sowy, Moniki Nitkiewicz-Mitrut, Elżbiety Gorzkiej-Kmieć i Pauliny Rydzikowskiej.
– Przypadła mi tutaj rola wychowawcy, ale nie tylko, bo też częściowo biorę udział jako instruktor teatralny i zajmuje się Gombrowiczem, także teraz mogę zrobić jakiś fragment spektaklu, lekcji w zasadzie z „Ferdydurke” tak też na współcześnie z tą młodzieżą, jak ona odbiera swoją szkołę teraz – opowiadał Jarosław Filipski, wychowawca, instruktor teatralny.
– Myślę, że ten spektakl może być ważny dla młodych ludzi, którzy biorą w nim udział, ale także tych, którzy będą go oglądać, bo mówi o pewnych rolach społecznych, które przybieramy. Mam nadzieję, że dzięki temu spektaklowi niektórzy jakąś drogę do samego siebie odnajdą lub wejdą na jakiś trop – mówiła Monika Nitkiewicz-Mitrut, instruktorka teatralna.
– Jestem po prostu pod wrażeniem, trzydzieści dzieci, młodzieży, bez doświadczenia teatralnego w większości i to jak pięknie się integrują, jak zmieniają się po prostu na naszych oczach, to jest po prostu zdumiewające i dla mnie fascynujące – opowiadała Elżbieta Gorzka-Kmieć, instruktorka teatralna, pedagog.
Tekst: Karolina Migas