fot. iTVM

160 lat tradycji, precyzji i designu… Fascynująca historia marki Junghans towarzyszyła prelekcji poświęconej sztuce zegarmistrzostwa. Spotkanie w Szybie Bończyk zainaugurowało cykl „Z czasem, na czasie i o czasie”.

Niemcy, rok 1861. W miasteczku Schramberg w Schwarzwaldzie Erhard Junghans wraz ze swoim szwagrem zakładają fabrykę części do zegarków Zeller & Junghans. Po kilku latach tworzą już własną historię, produkując zegary i zegarki pod marką własną. W 1903 roku firma Junghans staje się największym na świecie producentem, zatrudniając 3 tysiące pracowników.

– To bardzo ciekawa marka zegarmistrzowska, która ma olbrzymią, 160-letnią historię. Zegary i zegarki Junghans są znane w Polsce od dawna – mówi Renata Cichocka, przedstawiciel Junghans Polska, która była gościem spotkania.

O historii firmy, wpływie na miasteczko Schramberg i branżę zegarmistrzowską w Europie i na świecie opowiedział podczas wykładu dr Łukasz Biały, autor książki „Historia fabryki zegarów Junghans”.

– W mojej książce chciałem przedstawić Erharda Junghansa, założyciela marki, jako pioniera w wielu dziedzinach. Nie tylko jako pierwszy zajął się masową produkcją zegarków w Europie, ale także jako przedsiębiorca wspierał miasto i lokalną społeczność, i co ważne, dbał o pracowników, co w tamtych czasach było ewenementem w historii. Jako pierwszy wprowadził też ubezpieczenia dla pracowników. Proces ten skopiował następnie Bismarck. Dodatkowo, aby zadbać o ich sprawność fizyczną, ufundował im basen, a w swojej posiadłości stworzył centrum rozrywki i kultury dla rodzin pracowniczych – mówi dr Łukasz Biały, autor książki „Historia fabryki zegarów Junghans”.

Junghans stawiał na precyzję, dokładność, design, a także na dostępność dla szerokiego grona odbiorców, a nie tylko dla wybranych jednostek. To wszystko sprawiło, że zegarki szybko podbiły rynek europejski, a nawet światowy.

– Zegary Junghansa były produkowane masowo i docierały do różnych grup społecznych. W 1903 roku Junghans był już największą fabryką zegarków na całym świecie, a w 1963 produkował dziennie 20 tysięcy zegarków oraz zatrudniał aż 6 tysięcy pracowników – dodaje dr Łukasz Biały.

Celem prelekcji była promocja kunsztu zegarmistrzowskiego, a jej pomysłodawcą był mysłowicki zegarmistrz Damian Roncoszek. To pierwsze spotkanie z cyklu „Z czasem, na czasie i o czasie” dotyczące zegarmistrzostwa i kolekcjonerstwa. Kolejne spotkania planowane są w miesięcznych odstępach już od stycznia 2022 roku.

– Chodzi o to, by promować zegarmistrzostwo. Pokazać, że zegary są fajne, mają duszę. Wielu z nas pamięta stare zegary z dzieciństwa, czy to zegar z kukułką u babci, czy budzik, który nas budził. Wiele z nich właśnie było wyprodukowanych przez Junghansa, ponieważ były one szczególnie popularne na ziemiach śląskich – mówi Damian Roncoszek, mysłowicki zegarmistrz.

Organizatorem spotkania byli Aneta i Maciej Sikorowie – właściciele Szybu Bończyk, Damian Roncoszek oraz Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju Zegarmistrzostwa. Wydarzenie odbyło się pod patronatem Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków.