Ponad siedemdziesiąt rodzin w Mysłowicach nie wie jeszcze, że zbliżające się święta będą inne niż się spodziewali. Nie zabraknie na ich stołach wigilijnych potraw, a pod choinką tym razem znajdą się prezenty. W najbliższy weekend, może nie spełnią się ich najskrytsze marzenia, ale pomoc, która przyjdzie odmieni choć na chwilę ich codzienne życie.
Rodzin Szlachetnej Paczki, bo to właśnie o nich mowa, w tym roku jest wyjątkowa ilość. Po miesiącach odwiedzin wolontariuszy do projektu zostało wybranych 72 rodziny w Mysłowicach. Borykają się one na co dzień z samotnością, niepełnosprawnością, nieszczęściem czy z rozpaczliwie trudną sytuacją materialną. Wolontariusze Szlachetnej Paczki po rozmowach i czasem niełatwych decyzjach, wyznaczyli rodziny, które zostaną objęte pomocą.

Darczyńca, czyli często koordynator grupy ludzi – znajomych, współpracowników – który zachęca do wspólnego przygotowania paczki. Wybiera na stronie www.szlachetnapaczka.pl rodzinę, której chce pomóc i wspólnie według potrzeb przygotowuje prezenty. – mówi liderka Mysłowice Centrum Magdalena Gawlas.

To wyjątkowa edycja poza ponad przeciętnym wynikiem włączonych rodzin, to również ilość darczyńców przeszła najśmielsze oczekiwania wolontariuszy. W projekcie na swojego dobroczyńcę czeka jeszcze sześć rodzin. Jednak to już ostatni dzwonek kiedy można im pomóc. Finał, czyli moment przekazywania paczek, odbywa się w najbliższy weekend 13-14 grudnia.

Nie wolno uznawać, że się nie potrafi pomóc bez podjęcia wyzwania. Często może wydawać się, że ja nie dam rady. Wystarczy jednak zaprosić znajomych i wspólnie przygotować paczkę. Jeśli każdy dołoży torebkę ryżu lub kilka złotych to w końcu osiągnie się cel – tłumaczy Artur tegoroczny darczyńca, który zachęcił około dwudziestu znajomych do wspólnego przygotowania paczki.

Wśród wspomnianych rodzin są takie, które najbardziej ucieszą się z żywności trwałej oraz środków czystości, bo często nie starcza im na to funduszy. Zresztą nie jest to dziwne, kiedy pozostaje im po odliczeniu kosztów mieszkania około 200 złotych na osobę. A do tego czesto borykają się z chorobą. O nowej pościeli, ubraniach czy obuwiu mogą zapomnieć, podobnie jak i opale, czyli ciepłych świętach, bo te rzeczy znacznie przekraczają domowy budżet.

Pamiętam, jak w ubiegłorocznej edycji otwierałam paczki z rodziną, w której była trójka małych dzieci. Cieszyły się z ręczników i makaronu. Dla przeciętnego w miarę dobrze zarabiającego Polaka paczka makaronu to kwestia pójścia do sklepu, a w Ikei wybiera kolor ręcznika, który mu się podoba. Tutaj pięciolatek zamiast cieszyć się z klocków, był podekscytowany kolejnymi torebkami makaronu, który dla wielu osób jest codziennością – wspomina Justyna, która jest wolontariuszką od czterech lat.