fot. nadesłano

Pani Ania z Mysłowic poświęciła swoje życie pomaganiu zwierzętom. Nigdy nie sądziła, że sama będzie musiała prosić o pomoc, ale tak właśnie się stało. Jej prośba jest z pozoru niewielka, ale tak naprawdę pozwoli jej nadal prowadzić dom tymczasowy i stały dla pokrzywdzonych, chorych, starych i porzuconych psów.

AKTUALIZACJA: zbiórka zakończona sukcesem.

– Od zawsze moim największym marzeniem było mieć własne schronisko dla zwierząt. Niestety nie wygrałam w lotto i mam tylko namiastkę tego, o czym marzyłam. W chwili obecnej w domu, który mam po zmarłych rodzicach, mam 10 psiaków. Do tej pory jakoś sobie radziłam. Raz lepiej, raz gorzej. Tak widocznie musi być. Nie narzekam, bo inni mają gorzej. Mam jednak marzenie, a mianowicie nową podłogę w salonie i na przedpokojach, gdzie praktycznie psiaki non stop są – tłumaczy mysłowiczanka Anna Klaban.

W tej chwili na podłodze w salonie i przedpokojach pani Ani leżą panele, trudne do utrzymania przy takiej ilości zwierząt. Marzeniem mysłowiczanki jest remont podłogi.

– Ten, kto ma psa, choć jednego, wie, że najlepsze w takiej sytuacji są kafle. Mam psy stare, chore, geriatryczne, które mają również problem z trzymaniem moczu. Utrzymanie czystości na kaflach jest o wiele łatwiejsze. Panele myję średnio 7-10 razy dziennie. W niektórych miejscach od nadmiaru wody pojawiły się wybrzuszenia. Teraz, kiedy jest zima, mokro, dodatkowo psiaki wnoszą brud na łapkach z ogródka i znowu kolejne mycie biednych paneli. Ktoś z Was powie: „Załóż pampers i po sprawie”. Proszę mi wierzyć, próbowałam. To nie działa. Psy zdejmują sobie pieluchy, pieluchy spadają przy chodzeniu. Rozkładam podkłady, ale idzie ich tak duża ilość, że nie nadążamy z kupnem nowych – opowiada kobieta.

Pani Ania pracuje, spłaca kredyt i tak jak my wszyscy zmaga się w ostatnich miesiącach z wysokimi kosztami życia. Całą jej historię przeczytacie tutaj. Pod tym samym linkiem możecie również wesprzeć zorganizowaną przez nią zbiórkę. Do założonej kwoty zostało już niewiele, ale wbrew pozorom na ostatniej prostej często jest najtrudniej.

– Wiem, że czasy są trudne, zbiórek są miliony, ludzie nie mają pieniędzy. Ale może jeśli będziecie mieli ochotę, wesprzecie moją zbiórkę lub po prostu udostępnicie dalej. Nie jestem oszustką. Zawsze można mnie odwiedzić w domu, sprawdzić, jak miewają się psy, jak wygląda podłoga. Nie mam nic do ukrycia. Ten, kto mnie zna, wie, że całe moje życie było, jest i będzie podporządkowane pod psy. Zwłaszcza te chore i porzucone. Proszę, pomóż mi spełnić dla kogoś błahe i głupie marzenie o nowej podłodze, a dla mnie wielkie i bardzo potrzebne. Jeśli ja będę mogła w zamian w jakiś sposób pomóc lub się odwdzięczyć, proszę, daj mi znać – apeluje Anna Klaban.