O tym, jak trudno zagłębić się w tajemnicę śmierci Chrystusa, kiedy zmęczone nogi odmawiają posłuszeństwa, a na głowę pada śnieg i deszcz, przekonało się kilkuset uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Najwytrwalsi pokonali tamtej nocy 43 kilometry maszerując w milczeniu od parafii, do parafii.

https://vimeo.com/260764855

Nocny przemarsz odbył się w Mysłowicach po raz drugi, a inicjatywa pojawiła się w mieście dzięki samym wiernym.

– Ta propozycja padła od ludzi świeckich, od tych, którzy kiedyś, gdzieś tam uczestniczyli. Po dwóch latach „przymiarki” zdecydowaliśmy się na tą organizację – jak widzimy trzeba, są chętni, a to wszystko na chwałę Panu Bogu – ks. Rafał Ryszka, proboszcz parafii pw. Ścięcia św Jana Chrzciciela.

Pogoda nie rozpieszczała, ale wielu mysłowiczan i gości z okolicznych miast stanęło na wysokości zadania. Uczestnicy mieli do wyboru dwie trasy, 43- i 32-kilometrową.

– Wierzę w moje możliwości, w moje siły, ale mimo wszystko obawiam się. Mam obok siebie ludzi, którzy na pewno mi pomogą w chwilach zwątpienia, także damy radę – Ewa Bień, uczestniczka.

Oba szlaki prowadziły przez parafie mysłowickiego dekanatu. Wierni zagłębiali się w rozważaniach związanych ze śmiercią Jezusa Chrystusa. Sama idea EDK polega na wyjściu ze strefy komfortu, połączeniu fizycznego wysiłku z głębokimi rozważaniami. Co skłoniło mysłowiczan do tego, by zrezygnować ze spokojnego, piątkowego wieczoru w domowym zaciszu?

– Raz, że chciałem się sprawdzić, (…) chciałem też prosić Boga w swoich intencjach – mówi Adam Szal, uczestnik.

– Z potrzeby serca. Jest Wielki Post i trzeba coś zrobić dla Pana Jezusa, który cierpiał za nas. Tak samo my możemy cierpieć dla niego – Jarosław Jankowicz, uczestnik.

Ekstremalne Drogi Krzyżowe odbywają się w Polsce od 2009 roku. W Mysłowicach była to druga edycja wydarzenia, tym razem pod hasłem „Droga (pięknego) Życia”.