Choć w Mysłowicach ma swój plac, to do dziś wielu nie wie jak wybitnym sportowcem i dobrym człowiekiem był Mieczysław Kawecki, przedwojenny lekkoatleta, który zginął tragiczną śmiercią w obozie koncentracyjnym Auschwitz.
– On zapewne nie był tak popularny jak Janusz Kusociński, którego wszyscy znamy, który również zginął w trakcie II wojny światowej w 1940 r. w Palmirach. Natomiast Mieczysław Kawecki reprezentował robotniczy ruch sportowy, dzisiaj takiego podziału nie mamy – mówi Wojciech Kubowicz, kustosz Muzeum Miasta Mysłowice.
Wtedy jednak sportowcy z robotniczego ruchu sportowego mieli nawet swoje alternatywne igrzyska olimpijskie, a do tzw. zawodowców podchodzili podobnie jak większość ówczesnych socjalistów do tzw. burżuazji. Dziś 83 lata po śmierci sportowca RKS Siły Mysłowice, który był znany m.in. ze swoich biegów na 5000 m złożono kwiaty.
– Niezwykle istotne jest to abyśmy nie zapominali o tych osobach, które walczyły o wolność, suwerenność i niepodległość naszej ojczyzny, ale też naszej małej lokalnej ojczyzny jaką są Mysłowice – mówi Mateusz Targoś, z-ca prezydenta Mysłowic.
– Takie wartości należy pielęgnować i przekazywać młodym pokoleniom dlatego żeby ta część bohaterom nam nigdy nie umknęła i nie zgasła – dodaje Andrzej Dombek, wiceprzewodniczący Rady Miast Mysłowice.
Więcej o Mieczysławie Kaweckim i jego ucieczce z Auschwitz można dowiedzieć się z książki „Refren kolczastego drutu : trylogia prawdziwa”, autorstwa Augusta Kowalczyka, który był w tej samej grupie uciekinierów.