Graffiti to sztuka, z którą większość z nas spotyka się na co dzień. Tym razem opuściła swoją naturalną, miejską przestrzeń i zagościła w galerii. W sobotnie popołudnie w Mysłowickim Ośrodku Kultury odbył się wernisaż „Analogowych Historii”, związany z dwudziestoleciem tej sztuki w Mysłowicach.

[arve url=”https://vimeo.com/263840330″ /]

– Jesteśmy otwarci na tego typu projekty, zderzanie dwóch przestrzeni; instytucjonalnej jaką jest Mysłowicki Ośrodek Kultury z tą przestrzenią tworzenia kultury w przestrzeni miasta; kultury tworzonej w oderwaniu od wszelkich uwikłań instytucjonalnych – mówi Artur Madaliński, dyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury

Wystawa Analogowe Historie to próba podsumowania dwudziestolecia mysłowickiego graffiti. W innej formie niż w swoim „naturalnym środowisku”, dzieła prezentują odbiorcom możliwie jak najszersze spektrum możliwości, jakie daje farba w spray’u.

– Graffiti samo w sobie jest gałęzią sztuki i jednocześnie częścią kultury. Kultury przede wszystkim młodych ludzi. Graffiti jeśli chodzi o same Mysłowice ma z jakieś 20 lat – mówi Jacek Duda

Podczas wystawy zaprezentowano prace przygotowane w większości przez jednego z czołowych, mysłowickich grafficiarzy. A o co chodzi z tym graffiti?

– To nie ma sensu, to co robimy tutaj i w przestrzeni miejskiej. To jest podstawowe założenie tej sztuki. Zwykły człowiek, który by tutaj przyszedł i to zobaczył nie znalazłby tutaj sensu i przekazu. I tak rzeczywiście jest, chodzi o znaczenie terenu – mówi Robert Busse, twórca graffiti

Choć może i nie ma sensu, wielu nie może oderwać oczu od namalowanych spray’em dzieł. Udowodniła to zgromadzona w galerii, liczna publiczność.

– Przede wszystkim krytyczny namysł nad rzeczywistością i otacza ją pewien nimb tajemniczości i anonimowość ze względu na przekaz, który za tą sztuką idzie – mówi Artur Madaliński

Analogowe Historie można podziwiać w galerii M2 przy ulicy Grunwaldzkiej do końca kwietnia.