Po wichurach, które podczas weekendu przeszły przez Polskę, setki tysięcy ludzi pozostało bez dostępu do prądu. Pełne ręce roboty mają także mysłowiccy strażacy, którzy w dalszym ciągu przyjmują zgłoszenia od mieszkańców i prowadzą działania ratownicze.
– W niedzielę 10 marca interweniowaliśmy 11 razy. Pierwsze zgłoszenie przyjęliśmy o godz. 1 i do 17.30 usuwaliśmy skutki nocnej wichury. Jedna interwencja dotyczyła elewacji oderwanej z budynku przy ul. Mickiewicza, kolejna włączenia się monitoringu pożarowego na obiekcie, a pozostałe drzew powalonych na jezdnię lub na inne drzewa, zerwanych kabli energetycznych lub zaplątanych o konary drzew – wylicza mł. bryg. mgr Wojciech Chojnowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach.
A dziś mysłowiccy strażacy interweniowali już ponad 20 razy.
– Pierwsze zgłoszenia przyjęliśmy ok. godz. 2 i dotyczyły one również połamanych i przewróconych drzew, a także uszkodzonych dachów budynków przy ul. Pukowca, Maków i Różyckiego oraz uszkodzonych garaży blaszanych przy ul. Zacisze i Pukowca – dodaje Chojnowski.
Ponadto przy ul. Ziętka drzewo uszkodziło linię energetyczną, a DW 934 przed zjazdem na S1 została zablokowana w obu kierunkach przez przewrócone drzewo. Także na jeden zaparkowany samochód przewróciło się drzewo.
Choć nikt nie został poszkodowany, straty materialne są znaczne i ciągle rosną.
– Zgłoszenia nadal spływają i strażacy obsługują pięć interwencji, m.in. przy ul. Gagarina, gdzie drzewo przewróciło się na trakcję kolejową. Przy ul. Miarki zabezpieczają zerwane elementy paneli słonecznych, a przy ul. Batorego, Kubicy i Beskidzkiej usuwają przewrócone na jezdnię drzewa – informuje Wojciech Chojnowski.
Tekst: Aleksandra Olszewska