Pierwsza partia bardzo szybko ułożyła się po myśli siatkarek Silesii Volley. Co prawda mecz otworzyła Marta Jaszczuk, ale nieźle dysponowane tego dnia na siatce mysłowiczanki szybko zaczęły zwiększać dystans punktowy. Gdy Sparta odskoczyła na 7:3, o pierwszy czas dla zespołu poprosił Jacek Pasiński, a gdy rozmowa z podopiecznymi nie przynosiła zamierzonego efektu, zaczął rotować składem. Na boisku pojawiła się jedna z najbardziej doświadczonych zawodniczek stołecznych i była siatkarka Silesii Volley, Justyna Sachmacińska, jednak i ona nie potrafiła wziąć ciężaru gry na siebie. Po drugiej stronie siatki przeciwnie, silesianki wyczuły nie najlepszą dyspozycję przyjezdnych i po kolejnej punktowej zagrywce Iwony Kandory miały już dziewięć punktów przewagi (14:5). Zespół gości stanął w miejscu jak zaczarowany, wygrywając do końca partii tylko trzy akcje.
Po zmianie stron inicjatywa dalej leżała po stronie zespołu Sebastiana Michalaka, jednak gra była zdecydowanie bardziej wyrównana. Dopiero od staniu 8:5 silesianki, wykorzystując małą skuteczność w obozie Sparty, odskoczyły na 12:5. TrenerPasiński ponownie zaczął dokonywać zmian i dopiero w końcówce seta warszawianki zaczęły punktować. Podopieczne Sebastiana Michalaka, mając ogromną przewagę punktową, znacznie się rozluźniły, oddając kilka punktów z rzędu. Na odwrócenie losów drugiej odsłony meczu było już zbyt późno. Silesia Volley wkrótce zdobyła 25 punkt, prowadząc w meczu 2:0. Podobny przebieg miała trzecia i ostatnia partia pojedynku w Mysłowicach. Spartanki nie miały pomysłu na dobrze dysponowane tego dnia siatkarki ze Śląska. Przewaga silesianek szybko zaczęła rosnąć. Gospodynie kontrolowały wydarzenia przy Bończyka, pewnie zwyciężając 25:11.
Podczas sobotniego meczu Silesianki dopingowała spora grupa kibiców w tym dzieci i młodzieży. Tego dnia z okazji Mikołajek Mysłowicki Ośrodek Sportu i Rekreacji przygotował dla nich szereg niespodzianek. Nie zabrakło słodkich upominków oraz losowania atrakcyjnych nagród.