Z trzech części miasta przybyli na rynek, by oddać pokłon świętej rodzinie. Kacper, Melchior i Baltazar podążali konno za gwiazdą, a za nimi, kolędując, maszerowali mysłowiczanie. Już po raz 9. w naszym mieście odbył się Orszak Trzech Króli, czyli uliczne świętowanie objawienia pańskiego.
– Samo święto jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich. To jest święto, które zawsze było takim świętem, które miało nam mówić o tym, że po pierwsze Jezus, który się narodził, nie przyszedł tylko do narodu izraelskiego, ale właśnie że narodził się dla wszystkich. I tym symbolem są ci królowie, którzy przychodzą z daleka, z różnych krajów – opowiada ks. Henryk Otremba, proboszcz parafii Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Mysłowicach.
Na rynku królowie i mieszkańcy mieli okazję oddać cześć świętej rodzinie, w roli której wystąpili państwo Kowalczykowie z Brzezinki, ale także rozgrzać się grochówką z kotła, wspomóc hospicjum Cordis czy zaśpiewać wspólnie z chórem Familia.
– Jednak okres, w którym śpiewa się kolędy, zawęził się do 24 i 25 grudnia, natomiast kolędy można spokojnie do 2 lutego śpiewać. Czy w radiu, czy w telewizji tych kolęd nie ma i zaobserwowaliśmy, że ludzie jednak potrzebują tego śpiewania, takiego wspólnotowego też śpiewania i to jest też taka myśl przewodnia orszaku, żeby się zebrać wspólnie i pośpiewać kolędy – tłumaczy Krzysztof Jamrozy, organizator Orszaku Trzech Króli.
W organizację wydarzenia włączyła się jak zwykle lokalna społeczność, w tym m.in. Mysłowicki Ośrodek Kultury czy tutejsze parafie. Jak informuje fundacja Orszak Trzech Króli, 6 stycznia w całej Polsce odbyło się ponad 750 orszaków, w których maszerowało w sumie 1,5 mln osób.