„Warto być, warto pomagać” – to hasło, które przyświecało jubileuszowej piątej edycji balu charytatywnego na rzecz hospicjum Cordis. W sobotę 25 stycznia w Szybie Bończyk pojawili się ludzie, którzy nie są obojętni na los drugiego człowieka, zwłaszcza tego cierpiącego i potrzebującego.
– To, co my tutaj dzisiaj robimy, to jest tylko kropla tego wszystkiego, co się dzieje, w morzu potrzeb, więc myślę, że naszym obowiązkiem jest być, wspierać, pomagać, a to i tak jest mało – mówi Maciej Sikora, organizator balu.
Znajdujące się obecnie w Katowicach hospicjum Cordis powstało 30 lat temu w naszym mieście, stąd jego niesłabnący związek z Mysłowicami. Piąty już bal charytatywny na jego rzecz pomoże w sfinansowaniu rozbudowy instytucji.
– Bal to nie jest tylko zabawa, aczkolwiek nie omijamy zabawy, ale też coś dobrego dla drugiego człowieka. Zawsze mówię to, że ludzie chorzy, umierający się o to nie upomną, są zbyt słabi, czasem nie mają rodzin, więc ktoś musi o to walczyć. W związku z tym cieszę się, że Państwo to rozumieją, że nam pomagają i że ta idea cieszy się ogromnym powodzeniem, co widać na sali – podkreśla dr Jolanta Grabowska-Markowska, dyrektor hospicjum Cordis.
Ponad połowa środków ze sprzedaży każdego biletu na bal powędruje do hospicjum, które otacza opieką dzieci i dorosłych cierpiących m.in. na nowotwory. Co ważne, pomóc placówce może w każdej chwili każdy z nas.
– Zawsze można wpłacić na konto hospicjum darowiznę, zawsze można przyjść i zapytać, co jest do zrobienia, zawsze można dobrze o nas myśleć i mówić i myślę, że jak się już odwiedzi to miejsce, to człowiek wtedy widzi, jak się to wszystko materializuje, jak każda złotówka jest właściwie wykorzystana – tłumaczy dr Jolanta Grabowska-Markowska.
Okazuje się, że hasło przewodnie balu jego uczestnicy rozumieją doskonale. Wielu z nich jest mocno związanych z hospicjum Cordis, np. za sprawą wolontariatu.
– Obecność jest nieprzeliczalna na pieniądze, bo taki chory, który jest w ośrodku, czasem potrzebuje, żeby ktoś z nim posiedział, porozmawiał, zrobił zakupy, więc to też nie jest tak, oczywiście, pieniądze są zawsze potrzebne, bo to jest jednak duża instytucja i finansowanie jak najbardziej się przydaje, natomiast sama obecność również jest nieoceniona – przekonuje Adrian Dzwonek, uczestnik balu i wolontariusz w hospicjum Cordis.
Podczas balu w duchu lat 20. ubiegłego wieku nie zabrakło tradycyjnego poloneza i występów zaproszonych gości: Jerzego Styczyńskiego i Urszuli Fryzki, Grzegorza Poloczka oraz Grzegorza Kapołki. Imprezę poprowadził Kuba Kurzela z Radia Piekary, a o oprawę muzyczną zadbał Duet Art.Silesia. Jak zapewniają organizatorzy, był to dopiero pierwszy z wielu przyszłych jubileuszy tego wyjątkowego przedsięwzięcia.