Zgodnie ze śląską uchwałą antysmogową palenie w kotłach starszych niż 10-letnie oraz spalanie śmieci zagrożone są karami. Czym i w jakich piecach palimy, sprawdzają strażnicy miejscy. W lutym pomagają im specjalne drony. Wszystko w ramach wspólnej akcji Mysłowickiego Alarmu Smogowego, urzędu miasta, straży miejskiej i Żywieckiej Fundacji Rozwoju.
– To przede wszystkim działania prewencyjne, żeby mieszkańcy dowiedzieli się, że będziemy ich kontrolować, że uchwała antysmogowa weszła, przepisy są dość rygorystyczne, i tak naprawdę namawiać na wymianę źródeł ciepła – tłumaczy Sonia Olszewska, naczelniczka Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Mysłowicach.
Morgi, Janów i Wesoła to trzy dzielnice wytypowane przez samych mieszkańców do odwiedzenia przez tzw. latające laboratorium, czyli dron pomiarowy.
– Dron po prostu podlatuje do określonej nieruchomości. Z chwilą, kiedy na wskaźnikach, które przekazują online cały czas proces badania, zaistnieje informacja albo w kolorze czerwonym, albo w pomarańczowym, że istnieje podejrzenie spalania odpadów lub substancji zabronionych, w tym momencie dron podlatuje do komina, zasysa próbkę, analizuje w ciągu kilkunastu sekund, to jest ok.15-30 sekund, i przekazuje informację zwrotną o stwierdzonych związkach, które towarzyszą spalaniu odpadów – wyjaśnia Mariusz Sumera z firmy Dronpol.
Wtedy do akcji wkraczają strażnicy miejscy, którzy przeprowadzają szczegółową kontrolę w danej nieruchomości. W pierwszej kolejności pouczają i edukują mieszkańców. Za niestosowanie się do przepisów uchwały mogą również nałożyć do 500 zł mandatu, złożyć wniosek do sądu o ukaranie grzywną i nakazać natychmiastowego zaprzestania użytkowania kotła. Jak to wyglądało w ubiegłym roku?
– Wszystkich interwencji za cały rok było 218, z czego 48 było zakończonych wnioskami do sądu lub mandatami. Były też pobrane próbki z palenisk kotłów i oddane do analizy celem potwierdzenia, że rzeczywiście są spalane odpady niezgodnie z wytycznymi – mówi Piotr Asenkowicz ze Straży Miejskiej Mysłowice.
Na 160 nieruchomości skontrolowanych na Morgach podejrzenia wzbudził dym wydobywający się z 8 kominów. Pełne wyniki poznamy po zakończeniu akcji, na realizację której Mysłowicki Alarm Smogowy pozyskał środki z programu finansowanego przez Clean Air Fund.
– Taka kontrola jest niezwykle wydajna, bo w ciągu jednego „oblotu” jesteśmy w stanie skontrolować 500 nieruchomości i praktycznie na 100% wskazać te, w których dochodzi do spalania odpadów bądź też niesprawny jest kocioł – podkreśla Aleksandra Nowicka z Mysłowickiego Alarmu Smogowego.
Algorytmy wskazują precyzyjnie, do spalania jakiej grupy odpadów dochodzi w danej nieruchomości, więc strażnicy wiedzą dokładnie, czego szukać, gdy wejdą do środka.
– Formaldehyd, benzoapiren, pyły PM1, PM2, PM10, lotne związki organiczne, siarkowodór – te substancje jak gdyby definiują proces spalania określonych odpadów: płyty wiórowe, meblowe, gumy, wszelkiego rodzaju tworzywa sztuczne – wymienia Mariusz Sumera.
Akcja wzbudziła ogromne zainteresowanie mieszkańców, którzy wskazywali praktycznie wszystkie dzielnice jako warte odwiedzenia z dronami. Dowodzi to, że mysłowiczanie nie chcą dłużej oddychać zatrutym powietrzem. Podobne pomiary zaplanowała już jedna z rad dzielnic.
Przypominamy, że podejrzenie palenia śmieciami można zgłaszać bezpośrednio do straży miejskiej. Ciągle można też skorzystać z dopłaty na wymianę pieca, np. za pośrednictwem programu „Czyste powietrze” czy mysłowickiego programu zmiany źródła ogrzewania.